Alex Voigt, dziennikarz motoryzacyjny mocno promujący Teslę, twierdzi, że dowiedział się od pracownika Porsche, że aż 60 procent (!) wszystkich Taycanów ma problemy z zespołem bateryjnym i wbudowaną ładowarką. Dlatego w warunkach gwarancji zapisano szereg dość niespotykanych restrykcji.
Gwarancja, która wyklucza… długi postój na słońcu
Śledztwo Voigta zaczęło się prawdopodobnie od lektury gwarancji Porsche Taycan. Wynikło z niej, że samochód, który ma stać dłużej niż dwa tygodnie:
- musi być podłączony do punktu ładowania, a poziom baterii powinien znajdować się w przedziale 20-50 procent,
- nie może być narażony na ciągłe działanie promieni słonecznych (tj. powinien stać gdzieś w pod drzewami, najlepiej pod wiatą/w garażu),
Jeżeli właściciel nie ma możliwości podłączenia Taycana do ładowania, musi zadbać o to, by zostawić auto z baterią na poziomie 50 procent. Co trzy miesiące powinien sprawdzać, czy stan naładowania nie spadł poniżej 20 procent. Pojazd musi mieć temperaturę od 0 do 20 stopni Celsjusza. Jeżeli te warunki nie zostaną dotrzymane, gwarancja na baterię zostanie skrócona do 3 lat i 60 000 kilometrów (!).
Teraz dziennikarz na łamach portalu Teslarati informuje, że dowiedział się od pracownika Porsche, że aż 60 procent sprzedanych Taycanów miało problemy z bateriami, które powodowały uszkodzenia ogniw. Takie ogniwa były wycinane z obwodu, zasięg auta spadał, dlatego Porsche po cichu albo je wymieniało, albo – najczęściej – sięgało do sporego bufora auta, który wynosi niemal 10 kWh.
Kłopoty ma sprawiać między innymi wbudowana ładowarka, która „musiała być tania, żeby ograniczyć koszty”. W efekcie nie do końca kontroluje proces uzupełniania energii, dlatego ogniwa mogą się przegrzewać.
Innym źródłem problemów jest instalacja pracująca pod napięciem 800 V. Pozwala ona na osiąganie rekordowych mocy ładowania (do 270 kW), jednak ponownie cierpią na tym ogniwa, które są przeładowywane albo się przegrzewają. 1 procent z 36 000 tysięcy sprzedanych Taycanów miało w związku z tym mieć kłopot z możliwym do zapobieżenia tlenieniem się samochodu lub przewodu.
Wszystkie auta, których dotyczą powyższe opisy, są przez ASO zaliczane do jednej z trzech kategorii: zielonej, żółtej lub czerwonej. „Zielone” są naprawiane, przy „żółtych” następuje konsultacja z pracownikami technicznymi Porsche, w pojazdach „czerwonych” dochodzi do wymian, do których części dostępne są w ciągu zaledwie 24 godzin. Nie wszyscy właściciele aut dowiadują się, że w ich Taycanach doszło do ingerencji w baterię.
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: Alex Voigt znany jest z promowania Tesli i z co najmniej lekkiej niechęci do jej konkurencji (na tym etapie nie wnikajmy, czy jest to niechęć uzasadniona). Jego zarzuty brzmią bardzo poważnie. Trudno ocenić, czy są prawdziwe, bo cała akcja ma być okryta tajemnicą. Jedynym faktem w całej tej opowieści jest pojemność baterii elektrycznych Porsche, która wynosi zaledwie 83,7 kWh przy aż 93,4 kWh pojemności całkowitej. Widać więc, że producent zostawił sobie bardzo duży bufor (ponad 10 procent).
Porsche zdementowało wszystkie przedstawione przez Voigta informacje.