W witrynie Behance pojawił się projekt drona, który doładowuje samochody elektryczne. Dzięki niemu ma być możliwe przejechanie kolejnych 10-20 kilometrów, aż do stacji ładowania.
Dron Volt: pomysł głupi czy sensowny?
Spis treści
Volt ma przenosić baterie o pojemności 3 kilowatogodzin (kWh). Jeśli wziąć pod uwagę, że nawet najbardziej oszczędne samochody zużywają co najmniej 15 kWh energii na 100 kilometrów, ładowanie z drona doda nam 10, maksymalnie 20 kilometrów zasięgu.
> Mapa stacji ładowania samochodów elektrycznych
Warto dodać, że na podobny pomysł w zeszłym roku wpadł już Amazon. Złożył wniosek patentowy na drona, który doładowywałby samochody podczas jazdy. Dron Volt jest inny: ma nóżki, więc może wylądować obok stojącego auta, żeby uzupełnić jego energię (zdjęcie).
Nie spodziewajmy się jednak, że Volt wejdzie do produkcji. Raz, że od razu grozi mu wpadnięcie w szpony Amazona, a dwa, że 3 kWh to stanowczo zbyt mało, żeby dron mógł być rzeczywistym ratunkiem. Jeśli ktoś stanął na kompletnym pustkowiu, to dodatkowe 10-20 kilometrów raczej go nie uratuje. A większa ilość energii wymagałaby większych i cięższych baterii – dron mógłby więc nie dolecieć do celu.
> Pomysł na biznes: mobilna ładowarka do samochodów elektrycznych
|REKLAMA|
|/REKLAMA|