Od kilku miesięcy Tesla chwali się, że w jej zakładach auta same przejeżdżają z fabrycznych hal na parking, gdzie trafiają na lawety. Teraz na YouTube pojawiło się nagranie, na którym Model Y sam wyjechał z Giga Texas (Stany Zjednoczone), przejechał przez Austin i dostarczył się nabywcy. Okazuje się, że samochód przemieszczający się autostradą bez nikogo w środku nie prezentuje się aż tak bardzo dziwnie, jak mogłoby się początkowo wydawać 🙂
Kupiłeś mnie. Będę u ciebie punkt 16.00, może być?
Tesla uzyskała właśnie w Austin zgodę na eksperymenty z (Nienadzorowanym) FSD i taksówkami autonomicznymi, mogła więc wykorzystać to pozwolenie na dostarczenie samochodu klientowi. Zgoda władz miasta (stanu?) była kluczowa, dlatego podobnej prezentacji firma nie może na razie przeprowadzić nigdzie indziej na świecie. Po dostawie ludzie z Tesli wgrali świeżo upieczonemu właścicielowi mniej zaawansowaną wersję oprogramowania, bez obsługi (Nienadzorowanego) FSD (źródło).
Można sobie jednak wyobrazić, że firma prędzej czy później będzie mogła uruchomić usługę taksówek autonomicznych na terenie największych miast. I wtedy laweta z samochodami dojedzie do parkingu przed metropolią, po czym kierowca sprowadzi samochody na płytę parkingu i wyśle je pod docelowe adresy. Producent oszczędza czas, oszczędza pieniądze, przy okazji zyskuje sławę, bo takich sztuczek nie potrafi żadna inna firma na świecie. Firmy co prawda eksperymentują z samodzielnymi przejazdami aut na terenie fabryki, ale dotychczas zawsze wymagało ono dodatkowego oprzyrządowania.
Tesla Model Y dojechała autonomicznie do klienta wykorzystując całkowicie standardowe wyposażenie, tj. komputer 4. generacji (Tesla HW4/AI4), kamery oraz oprogramowanie FSD. Nie ma dziś firmy, która potrafiłaby przeprowadzić podobną prezentację bez użycia lidarów, a te z kolei nie zawsze stanowią standardowe wyposażenie samochodów. Ponadto pozwolenie na przejazdy autonomiczne zawiera wymóg obecności zdalnego operatora, który czuwa i w razie czego może przejąć kontrolę nad autem.
