Konsorcjum Volkswagen Anhui (dawne: JAC-Volkswagen) należące do koncernu Volkswagena nadało pierwszy transport aut elektrycznych z bateriami sodowo-jonowymi. Modele JAC Yiwei, które zaczęto produkować pod koniec grudnia, skierowano nie do Europy czy Ameryki Północnej, które to kontynenty stać na samochody elektryczne, lecz do Ameryki Środkowej i Poludniowej, gdzie rynki motoryzacyjne mają raczej słabą wytrzymałość na wysokie ceny. Powody decyzji nie są do końca jasne.

Elektryki mogą być tanie, ale bogaci Europejczycy na nie nie zasłużyli?

Jak informuje CarNewsChina, w skład transportu wchodzi 5 000 egzemplarzy modelu JAC Yiwei z bateriami Na-ion oraz drugie tyle z bateriami litowo-żelazowo-fosforanowymi (Li-ion, chemia LFP). Wariant LFP nazywa się Yiwei 3, wersja Na-ion nawiązuje do poprzedniej nomenklatury (Sehol E10X) – samochody przedstawiają się jako Yiwei E10X. Pierwszy ma mieć baterię o pojemności 41 lub 51,5 kWh, chociaż nie chce nam się wierzyć, że 51,5 kWh osiągnięto bez użycia ogniw opartych na niklu (NCM).

Pojemność baterii Yiwei E10X to 23,2 kWh, około dwukrotnie mniej niż przy ogniwach opartych na licie. Zasięg modelu to 230 jednostek CLTC, do 147 kilometrów realnie w trybie mieszanym. W drugiej połowie roku ma się pojawić wariant o zasięgu 300 jednostek CLTC. Bateria Na-ion od 10 do 80 procent ładuje się w 20 minut, ogniwa są cylindryczne. Warianty LFP i Na-ion dość mocno się od siebie różnią, Yiwei 3 ma okrągłe światła (powyżej), w Yiwei E10X zastosowano światła w kształcie trapezu i czarne dachy (poniżej):

Yiwei E10X ma 3,65 metra długości i 2,39 rozstawu osi, należy zatem do segmentu A. Akumulatory oparte na sodzie mają pozwalać na niskie ceny aut elektrycznych, nie jest więc jasne, dlaczego pierwszy transport maluchów skierowano właśnie do Ameryki Środkowej i Południowej. Albo inaczej: teoretycznie jest jasne, w praktyce należałoby się spodziewać, że elektryki mogłyby się cieszyć większym wzięciem na terenie Starego Kontynentu.

Być może jednak konsorcjum Volkswagen Anhui uważa, że nie wolno przesadzać z przyzwyczajaniem Europejczyków do zbyt niskich cen samochodów elektrycznych, żeby się nie rozbisurmanili? A może obserwujemy właśnie próbę podbicia innych rynków, gdzie przepisy dotyczące bezpieczeństwa nie są aż tak restrykcyjne? Albo po prostu Grupa Volkswagena wie, że takie auto nie wzbudziłoby u nas zainteresowania, bo „kto kupi elektryczny wózek na zakupy za parędziesiąt tysięcy złotych?”

A tak prezentuje się Yiwei z baterią LFP o długości około 4 metrów (segment B):

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 4.5]