Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

Oj, nie lubi mnie to moje Zoe ZE 50 a Renault dzielnie walczy, żebym zniechęcił się do elektryków [Czytelnik]

Na początku listopada opisywaliśmy perypetie naszego Czytelnika, który miał poważne problemy z portem ładowania DC w Renault Zoe ZE 50. Okazuje się, że sprawa ma dalszy ciąg. Czujemy, że przy takim podejściu Renault raczej nie zyska wiernego klienta – a my z czasem stracimy Czytelnika, który pójdzie i kupi klasyczne auto spalinowe.

Poniższy tekst pochodzi od naszego Czytelnika. Tytuły i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został zredagowany i skrócony.

Dobrze, że port AC działa, bo miałbym 1,5 tony złomu w cenie 100 zł/kg

Nie spieszyłem się z odpowiedzią, bo od 25 listopada mój samochód był w serwisie w związku z problemami z ładowaniem. Nie było jak testować. Mogłoby się wydawać, że sprawa będzie miała pozytywne zakończenie, ale, niestety, tak nie jest.

Teraz, zaledwie dwa dni po odbiorze auta z serwisu, przy próbie ładowania na stacji Energa Ecotap (korzystałem z niej wielokrotnie) samochód ponownie zgłosił błąd i zablokował klapkę portu ładowania. W stosunku do poprzednich przygód jedyna różnica była taka, że w tym momencie Zoe cały czas zgłasza krytyczny błąd, więc mogę się zorientować o wadze problemu.

Awaria miała miejsce 23 grudnia o godzinie 17.00, a więc dosłownie kilka godzin przed moim wyjazdem do rodziny na święta. Byłem wściekły! Popędziłem do serwisu – otwarty do 18 – i tam w mało uprzejmy sposób wyraziłem opinię, co sądzę o jakości naprawy i samochodzie, który po dwóch dniach od odbioru nie nadaje się do użytku.

ASO udało się naprawić auto na tyle, że mogę je ładować. Z zastrzeżeniem: nie wolno mi tego robić przez port CCS, ewentualnie tylko na stacjach GreenWay.

Z przekazanych mi informacji wynika, że do polskiego Renault dotarła nota producenta informująca o problemach z kompatybilnością z ładowarkami. Problem jest ogólnoeuropejski, nie został upubliczniony.

Podsumowując: zapłaciłem niemało za ładowanie DC, ale nie mogę z niego korzystać, bo stracę możliwość korzystania z samochodu. Coś jak opisywane na Elektrowozie hybrydy plug-in, których nie wolno ładować. Dobrze, że u mnie działa przynajmniej uzupełnianie energii z użyciem prądu przemiennego. Gdyby nie funkcjonowało poprawnie, miałbym 1,5 tony złomu w cenie 100 złotych za kilogram.

Proces reklamacyjny, czyli jak Renault dwoi się i troi, żeby zniechęcić do siebie klienta

Moja sytuacja jest rozpaczliwa. W trakcie naprawy w serwisie Zdunek w Gdańsku – jeden z niewielu certyfikowanych serwisów ZE w Polsce – dwa razy wymieniano mi samochód zastępczy, z czego za pierwszym razem domagano się ode mnie zwrotu auta zastępczego w ciągu trzech (!) godzin. Za drugim razem potraktowano mnie łaskawiej, chociaż też miałem mniej niż dobę. Jak w takich okolicznościach cokolwiek zaplanować?

Jak gdyby tego było mało, samochodem zastępczym było Renault Clio V. Auto jest podobne do Zoe tylko wielkością, ale w żadnym razie nie jest jego odpowiednikiem. Zaręczam, że gdybym chciał jeździć modelem spalinowym, to taki bym sobie kupił.

Renault Clio V, zdjęcie ilustracyjne (c) Renault

Gdy zacząłem się irytować i powoływać na zapisy Kodeksu Cywilnego, bo naprawa się przedłużała, dowiedziałem się, że moje Zoe jest poddawane testom. Oraz że być może zostanie mi wydane, jednak nie oznacza to, że procedura naprawy została zakończona. Czy to tak powinno być, że testy wykonuje się na egzemplarzu klienta, a nie takim, którego właścicielem jest Renault? No i co powinienem myśleć o samochodzie? Bo z zapisów KC wnioskuję, że auto nie powinno mieć wad – a tutaj przecież naprawa ma trwać nadal…

Po odbiorze 20 grudnia wyszło na jaw, że nie tylko nie załatwiono sprawy ładowania (patrz początek artykułu), lecz także nie usunięto dwóch zgłoszonych wcześniej usterek. Z mojego punktu widzenia odebrałem auto w jeszcze gorszym stanie niż wcześniej, bo zepsuło się na ładowarce, z którą wcześniej współpracowało.

OK, przyjmuję, że usterek mechanicznych nie naprawiono, bo „nie było części”. Tylko, do licha, czy to naprawdę musi być mój problem? Czy jestem jedyną osobą, która przejmuje się awarią trwającą już prawie trzy miesiące?

Naprawdę, Renault robi wiele, bym był żarliwym krytykiem ich produktów, i to takim zajadłym, odradzającym Zoe nawet bez pytania o samochody elektryczne. Mam negatywne doświadczenie z samochodem, negatywne z serwisem, negatywne z obsługą reklamacyjną. Gdy managerowie z Renault Polska byli myślami przy świątecznych stołach, ja mogłem co najwyżej pokrzyczeć sobie na biednego człowieka z pierwszej linii frontu, który generalnie też miał mocno gdzieś, czy ja gdziekolwiek dojadę.

I tym pozytywnym akcentem…

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: ładowanie DC faktycznie musiało sprawiać jakieś problemy producentowi, bo gdy wystartowała sprzedaż, odbiór samochodów z portem CCS opóźniono o parę miesięcy. Nie kojarzymy jednak, by kwestia była opisywana w Europie, możliwe więc, że mamy do czynienia z jednostkowym przypadkiem. Mimo tego jest nam przykro, bo zawsze wierzyliśmy w doświadczenie Renault, a samo Zoe wydawało nam się sympatycznym i bardziej przemyślanym autem niż np. Peugeot e-208, w którym jeden silnik wymieniono na inny.

Zdjęcie otwierające: Renault Zoe ZE 50 naszego Czytelnika na lawecie. Zdjęcie ilustracyjne, pochodzi z poprzedniego materiału (c) Czytelnik

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 7 głosów Średnia: 4.7]
Exit mobile version