Ten poniedziałek trzynastego był pechowy dla pewnego właściciela Mercedesa EQC. Jak informuje portal Rybnik.com.pl, kierowca takiego samochodu wjechał wprost pod pociąg na przejeździe w Rybniku niedaleko ul. Podleśnej. Choć lokomotywa przepchnęła go poza drogę, człowiek wyszedł z samochodu o własnych siłach. Oczywiście nie doszło też do pożaru.
Wypadek Mercedesa EQC w Rybniku
Pociąg raczej nie jechał zbyt szybko, bo i uszkodzenia samochodu nie są szczególnie duże. Warto jednak zwrócić uwagę, że elektryk zahaczał tylnym kołem o podkłady i śruby, przez co lekko się podniósł od strony lokomotywy. W efekcie największe obciążenia przenosiła dolna część klatki nadwozia oraz znajdujący się w podłodze gruby pojemnik baterii. Mimo tego nie doszło do pożaru ani nawet do zapłonu, których to tak bardzo obawiają się wszyscy internetowi komentatorzy, w tym też Krzysztof Hołowczyc.
Podwozie to najwytrzymalsza część samochodu, a znajdujący się w nim pojemnik baterii dodatkowo zabezpiecza osoby znajdujące się w kabinie. Szczególnie dobrze widać to przy bocznych testach zderzeniowych, gdy przeszkoda (słup) penetruje kabinę. W aucie spalinowym wbija się na parędziesiąt centymetrów w siedzenie kierowcy (po prawej), w samochodzie elektrycznym są to pojedyncze centymetry:
W kolizji w Rybniku brał udział Mercedes EQC, elektryczny crossover segmentu D-SUV. Jak powiedział portalowi Ryszard Czepczor z Komendy Miejskiej Policji, „Sprawa najprawdopodobniej zakończy się mandatem karnym dla mężczyzny, który spowodował zdarzenie”.
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: właścicielowi współczujemy traumatycznych przeżyć i problemu. Postanowiliśmy opisać tę sytuację, żeby pokazać, samochody elektryczne z reguły gwarantują wyższy poziom bezpieczeństwa niż auta spalinowe. Co więcej: wcale nie muszą ulegać błyskawicznym zapłonom, jak się powszechnie sądzi. W testach prowadzonych przez Dekrę do nich nie doszło, choć przeszkody-słupy wbijały się do połowy baterii.