Ferrari przymierza się do stworzenia swego pierwszego samochodu elektrycznego, który powinien zostać zaprezentowany pod koniec 2025 roku. Prezes firmy podkreślił, że marka ma zamiar podkreślać jego naturalne cechy, w tym brzmienie silnika elektrycznego zamiast korzystać z głośników, przez które emitowany będzie dźwięk jednostek spalinowych. Nowe elektryczne Ferrari może będzie szybsze niż Tesla Model 3 Performance, ale z pokonaniem Tesli Model S Plaid raczej sobie nie poradzi.
Nowe elektryczne Ferrari. Jeszcze go nie ma, już wzbudza emocje
Prezes Ferrari, Benedetto Vigna, udzielił kilku wywiadów przy okazji rozbudowy fabryki w Maranello (Włochy). To właśnie w nowej hali zakładu mają powstawać modele spalinowe, hybrydowe i elektryczne. Vigna obiecuje, że elektryk już teraz „ma wszystkie cechy prowadzenia i emocje prawdziwego Ferrari”. Z wniosku patentowego, do którego dotarł portal Motor1, wynika, że bateria w aucie mogłaby być montowana w sposób zbliżony do podobnych konstrukcji, czyli w wielkim pojemniku za siedzeniami pierwszego rzędu. Dodajmy wszak, że jest to projekt z poprzedniej dekady, a samochód powstaje dopiero teraz:

Schemat budowy samochodu elektrycznego (zelektryfikowanego?) Ferrari z minionej dekady. Z ostatnich zdjęć w maskowaniu wynika, że auto będzie miało raczej formę hatchbacka
Sporo dyskusji wzbudziła kwestia dźwięku, jaki samochód ma wydawać. CNBC cytuje prezesa, który twierdzi, że brzmienie będzie „autentyczne”, firma nie zdecyduje się na udawanie, że pod maską pracuje silnik spalinowy. Zamiast tego chce wzmocnić, podkreślić naturalne brzmienie silnika elektrycznego. Dodajmy, że w typowych elektrykach silnik elektryczny sam w sobie jest bezgłośny, charakterystyczny pisk pochodzi z falownika, często zresztą zintegrowanego z silnikiem w jednej obudowie. Spośród współczesnych samochodów, którymi jeździła redakcja Elektrowozu, piszczenia nie słychać na razie tylko w dwóch modelach: Volvo EX30 i VW ID.7.

Konstrukcja szkieletu podwozia z wniosku patentowego Ferrari. Widać piętrowe szyny utrzymujące baterię (c) Ferrari
Vigna zaznacza, że istnieje sposób, żeby „[silnik elektryczny] grał w wyjątkowy sposób”. Ponadto emocje z jazdy biorą się też z reszty doznań: tego, co widać, tego, co słychać, tego, co odczuwa całe ciało, czyli przyspieszeń odczuwanych dotykiem, wspomina nawet o „zmianach biegów”, co w kontekście samochodu elektrycznego jest intrygujące. Ale prezes ma świadomość, że niektórzy dotychczasowi nabywcy Ferrari „nigdy nie kupią modelu elektrycznego”. Dodajmy od siebie: pewnie dlatego, że głupio im wydać miliony na samochód wolniejszy od rodzinnego sedana, który dostępny jest już dziś.