Dzięki uprzejmości polskiego oddziału Suzuki jako jedni z pierwszych w kraju mieliśmy przyjemność zapoznać się statycznie z nowym Suzuki eVitara, zupełnie nowym elektrykiem, który ze swym spalinowym bratem ma wspólną przede wszystkim nazwę. Samochód prezentuje się ciekawie, jest zaskakująco przestronny jak na swoją długość (4,275 metra), technologicznie pod paroma względami jest obiecujący, chociaż ma pewne cechy, które zdradzają, że to pierwsze podejście producenta do elektryfikacji. Ceny Suzuki eVitary mają zostać podane „wkrótce”, przed rynkową premierą.
Aktualizacja 2025/05/13, godz. 19.41: od Suzuki otrzymaliśmy informację, że podświetlenie portu będzie tam, gdzie widać białą kropkę (wnęka na lewo od niej). Usuwamy zatem wzmiankę o trzeciej wadzie 🙂
Aktualizacja 2025/05/14, godz. 17.03: dodaliśmy wzmiankę o podgrzewaniu foteli i kierownicy na wyposażeniu.
Suzuki eVitara z bliska: ładne, przemyślane i …
Zacznijmy od wad, bo w Polsce wypada zaczynać od krytyki 😉 Pierwszym i prawdopodobnie największym problemem tego modelu będzie cena. Nie poznaliśmy jej, więc tylko się jej domyślamy. Pozostałe wady są mniejsze: 1/ wersja wyposażeniowa, którą oglądaliśmy, nie posiada podgrzewania foteli ani kierownicy. Przedstawiciel Suzuki twierdzi inaczej i zapowiada, że większość dostępnych wersji będzie wyposażona w te funkcje. 2/ Czas ładowania od 10 do 80 procent wyniesie 45 minut niezależnie od pojemności baterii, co podkreśla, że jest to pierwszy własny elektryk Suzuki. Albo – tej interpretacji chcemy się trzymać – że będzie tanio.
Oprócz tego mówimy o zgrabnym i całkiem przestronnym samochodzie. Producent lokuje go w segmencie B-SUV, jednak uczciwie będzie mówić raczej o pograniczu segmentów B- i C-SUV, a właściwie o przestronności kompaktu przy wymiarach zewnętrznych końca segmentu B, czyli po amerykańsku: o małym C-SUV-ie. Suzuki eVitara ma bowiem 4,275 metra długości przy 2,7 metra rozstawu osi /porównaj: Suzuki eVitara, dane techniczne i wszystko, co wiemy/, jest zatem większe od Volvo EX30 i będzie konkurować z wspomnianym VW ID.3, Kią EV3 oraz wyjeżdżającą z tej samej fabryki Suzuki siostrą: Toyotą Urban Cruiser.
Suzuki eVitara. Y-kształtne światła dzienne potrafią zamienić się w kierunkowskazy
Redaktor Elektrowozu na tylnej kanapie sam za sobą (1,9 m wzrostu). Jest przestronnie, chociaż siedzisko nie jest szczególnie wysoko nad podłogą (31 cm)
Elektryk Suzuki będzie oferowany z dwiema pojemnościami baterii (49 i 61 kWh), w obu przypadkach zostaną w nim zastosowane ogniwa LFP dostarczane przez BYD-a. Wariant z większym akumulatorem obiecuje do 428 jednostek WLTP zasięgu, egzemplarz, który oglądaliśmy, był już eksploatowany: na dystansie 627 kilometrów osiągnął średnie zużycie wynoszące 20 kWh/100 km. Deklarowany na licznikach zasięg wynosił 354 kilometry przy 93 procent baterii, co oznacza niecałe 381 kilometrów przy baterii naładowanej do pełna w najbardziej zasięgowej wersji modelu (61 kWh FWD).
Standardowym elementem wyposażenia modelu jest pompa ciepła, ale trudno się temu dziwić wobec braku podgrzewania foteli i kierownicy w podstawie. Model potrafi podgrzewać baterię przed ładowaniem, bazę stanowi silnik o mocy 128 kW/174 KM napędzający przednie koła. Przy napędzie na obie osie – bo taki też się pojawi – do dyspozycji kierowcy będzie 135 kW/184 KM i 300 Nm momentu obrotowego zamiast podstawowych 189 Nm. Suzuki eVitara ma być sprzedawane „jesienią”, w cenniku pojawią się trzy wersje wyposażenia, w tym dwie AWD (tylko większa bateria).
Prześwit Suzuki eVitara przy maksymalnym obciążeniu wyniesie 18 centymetrów, co sugeruje 20-21 centymetrów tylko z kierowcą. Zespół bateryjno-napędowy modelu powstał we współpracy z Toyotą, nadwozie i reszta jest własnym projektem Suzuki.
Nota od redakcji Elektrowozu: a może nie będzie tak źle z tą ceną, skoro auto wyjeżdża z fabryki producenta w stanie Gujarat (Indie)? Parametry baterii też sugerują rozwiązanie ekonomiczne.