Prezes Bentleya ujawnił, że pierwszy elektryk marki będzie jak Jaguar I-Pace, tylko większy i bardziej wyrazisty. Auto ma mieć związek z pracami projektu Artemis (pol. Artemida), co oznacza, że będzie spokrewnione z nowym elektrycznym Audi, które prawdopodobnie otrzyma oznaczenie Audi A9 e-tron.
Projekt Artemis dla pojazdów wybitnie luksusowych
Platforma budowana w ramach projektu Artemis pojawi się zatem w nowym modelu Audi i w Bentleyu, mówi się również nieoficjalnie, że może zostać wykorzystana do zbudowania elektrycznej wersji Porsche Panamery. Nowe Audi A9 e-tron ma być limuzyną (coupe?), elektryczny Bentley z kolei będzie będzie SUV-em, bo „jeśli nie jesteś w segmencie SUV-ów, nie ma cię [w ogóle]”.
Elektryczny Bentley ma się pojawić w okolicy roku 2025. Ma być samochodem „niemożliwym do zbudowania”, dlatego firma chce go stworzyć. Jego kształty co najmniej częściowo zostaną zdeterminowane przez baterię – tak, jak ma to miejsce w Jaguarze I-Pace, gdzie bateria rozepchnęła osie i podniosła dach, żeby wszystko się zmieściło. Drugą ważną składową procesu projektowego ma być walka o jak najniższe opory powietrza. Ostatnia istotna składowa to wzornictwo, które musi zostać przeinterpretowane [pod kątem wspomnianych potrzeb technologicznych].
Biorąc pod uwagę, jak masywne są Bentleye, spodziewajmy się, że nowe Audi A9 e-tron – i wszystkie modele mające swój początek w projekcie Artemis – będą miały baterie o pojemnościach grubo powyżej 100 kWh, zapewne w okolicach 120-150 kWh. Producenci zechcą bowiem zaoferować klientom premium doznania zbliżone do eksploatacji modeli spalinowych. Z dynamiką nie będzie problemu, walka będzie się natomiast toczyła o zasięgi. Nie zdziwilibyśmy się również, gdyby auta miały instalację 800-woltową oraz wbudowane ładowarki o mocy 22 kW, ale to na razie tylko spekulacje.
Pierwszy prototypowy model stworzony w ramach projektu Artemis ma zostać pokazany jeszcze w tym, 2021 roku.
Zdjęcie otwierające: ilustracyjne, Bentley Bentayga Plug-in Hybrid (c) Bentley
