Nissan i Renault wycofały się ze współpracy z Daimlerem i Fordem nad ogniwami wodorowymi. Uzasadnienia decyzji nie podano, ale idzie ona w parze z komunikatami, że wszystkie firmy z aliansu Nissan-Renault-Mitsubishi skupiają się na rozwoju napędów elektrycznych.
Wodór staje się passé?
Nissan i Renault weszły do konsorcjum z Daimlerem i Fordem w 2013 roku, czyli mniej więcej wtedy, gdy wodór wydawał się realną alternatywą dla baterii litowo-jonowych. W ramach inicjatywy Automotive Fuel Cell Cooperation miał powstać zestaw standardowych rozwiązań dla aut na wodór oraz, co najważniejsze, w 2017 roku miał zadebiutować przystępny cenowo samochód napędzany H2.
> Chademo 2.0 = nowy Nissan Leaf (2019) ładowany z mocą 400 kW? Raczej nie
Jako że decyzję o zakończeniu kooperacji podjęły też Daimler i Ford, stowarzyszenie zostanie rozwiązane latem bieżącego roku. Firmy być może będą współpracować nad napędami wodorowymi, ale nie jest to takie oczywiste.
W tej chwili badania nad samochodami osobowymi z ogniwami paliwowymi toczą się w:
- Toyocie, czego efektem jest np. Toyota Mirai,
- Hyundaiu, czego efektem jest Hyundai Nexo, chyba najdojrzalszy i najsensowniejszy dziś samochód na wodór na rynku,
- Daimlerze (Mercedesie),
- General Motors we współpracy z Hondą (oraz samej Hondzie),
- Ballardzie we współpracy z Audi,
- Maździe, która testuje silniki Wankla zasilane wodorem.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|