Na targi samochodowe w Sao Paulo (Brazylia) Nissan przygotował interesujący samochód koncepcyjny: lokalną odmianę Nissana Frontiera z silnikiem Diesla i dwiema bateriami Leafa na pace. Auto napędzane jest wyłącznie silnikiem Diesla, a baterie mają być przydatne w sytuacjach kryzysowych.
Ratunkowy Nissan Frontier Sentinel, czyli jak zagospodarować stare baterie samochodowe
Samochód nie jest napędzany z wykorzystaniem silników elektrycznych – przynajmniej nic na ten temat nie wiadomo – dlatego teoretycznie nie powinien być dla nas ciekawy. Okazuje się jednak, że jest to prezentacja, w jaki sposób dać drugie… trzecie… piąte… życie bateriom, które są już niewystarczające w samochodzie czysto elektrycznym.
> SsangYong chce wyprodukować elektrycznego pickupa do 2023 roku
Frontiera Sentinel napędzany jest turbodieslem o pojemności 2.3 litra. Konstrukcja pojazdu została wzmocniona, dlatego może on służyć w „najtrudniejszych akcjach ratunkowych”. Na tyle samochodu pojawiły się gniazdka, które pozwalają na podłączenie narzędzi, a w przestrzeni za kabiną znalazło się lądowisko dla dronów.
Jeśli założyć, że zamontowano w nim baterie o pojemności 24 kWh – netto ~21-22 kWh – to auto ma w zapasie ponad 40 kWh energii. Według danych GUS przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce w 2015 roku zużywało 2 173 kWh energii rocznie, czyli 6 kWh dziennie. Baterie Sentinela wystarczyłyby więc na tydzień życia bez dostępu do elektryczności.
Warto dodać, że na rynku jest już jeden pickup z bateriami: Workhorse. Samochód to hybryda plug-in, a zamontowane w nim baterie można wykorzystać zarówno do napędzania auta, jak też do zasilenia narzędzi o mocy do 7,2 kW.
> Workhorse W-15 – pickup, który może utrudnić życie Tesli