Niemiecki profesor ekonomii specjalizujący się w tematyce branży motoryzacyjnej, Ferdinand Dudenhoeffer, udzielił wywiadu gazecie Bild. Stwierdził w nim, że politycy nie popierają już samochodów elektrycznych, bo wycofali się z dopłat do nich. Producenci walczą o klienta rabatami, ale ten porządek nie da się utrzymać zbyt długo. Dlatego nabywcy prędzej czy później zwrócą się ku autom spalinowym, wystarczy, że firmy zaczną je reklamować.

Tym słowom przyklasnęła daleka prawica (AfD), która niektóre fakty dotyczące elektryków uznaje wręcz za „sposób na sprawdzenie, czy ktoś jest idiotą”.

Ekonomista sygnalizuje, politycy przekręcają, fałszują i wzmacniają

Dudenhoeffer NIE JEST zwolennikiem aut spalinowych, zaznacza tylko, że jeśli Niemcy chcą utrzymać duże tempo przechodzenia na elektryki, program dopłat do nich powinien zostać utrzymany [został skasowany w grudniu 2023 – przyp. red. Elektrowozu]. Szczególnie, że gospodarka naszych zachodnich sąsiadów bardzo mocno opiera się na przemyśle motoryzacyjnym. Brak zaplanowanych dofinansowań może sprawić, że politycy staną się grabarzami elektryków, bo ludzie zaraz zostaną skuszeni reklamami pojazdów spalinowych.

Jego słowa – a właściwie sam tytuł rozmowy? – podchwycili politycy prawicowej partii AfD. Zaczęli oni twierdzić, że „silnik spalinowy jest bardziej przyjazny dla środowiska”, „ma większy zasięg”, „jest bezpieczniejszy i tańszy w produkcji” i w zasadzie to „nie ma dziedziny, w której samochody elektryczne byłyby lepsze od spalinowych„. Kwestię emisji CO2 uznano wręcz za „test na idiotę”, bo „przecież nawet ci, którzy mają fotowoltaikę, jeżdżą na prądzie z węgla” (źródło; Martin Sichert, rzecznik AfD ds. polityki zdrowotnej). Dlatego właśnie AfD jest absolutnie przeciwne dopłatom do elektryków, a kto je promuje – twierdzi Sichert – nie ma pojęcia o temacie lub został kupiony przez lobbystów.

Reakcja partii wywołała w niemieckim internecie gorącą dyskusję na ten temat, część przyklasnęła ewidentnym fake newsom, inni zatrzęśli się z oburzenia. Dużym zaskoczeniem było to, że polityk może publicznie, bez konsekwencji rozpowszechniać fałszywe informacje, że jest całkowicie odporny na wiedzę naukową i właściwie nie wiadomo, co można by zrobić oprócz próby dementowania jego wypowiedz. A zaszyte gdzieś w komentarzach dementi, wiadomo, ma znacznie mniejszy zasięg niż główny przekaz.

Nota od redakcji Elektrowozu: czytając wpis doszliśmy do wniosku, że istnieją daleko idące podobieństwa między deklaracjami AfD i polskiej Zjednoczonej Prawicy. Niektóre wypowiedzi polskich polityków wyglądają jak dosłowne cytaty z Niemców.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 2]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: