Mniej więcej 15 procent samochodów elektrycznych i hybryd plug-in kupionych przez naszych zachodnich sąsiadów jeździ już w innych krajach, twierdzi Financial Times powołujący się na niemieckich analityków. Z różnych wypowiedzi wynika, że auta trafiają do zamożniejszych państw, w tym Szwecji, Danii, Szwajcarii. Na razie nie widać szerokiego strumienia do Polski, a szkoda.
Niemieccy podatnicy pomagają sąsiadom elektryfikować tabor
System dopłat u naszych zachodnich sąsiadów jest tak skonstruowany, że niemiecki obywatel może otrzymać sporą zniżkę na nowego elektryka i musi go przetrzymać przez zaledwie sześć miesięcy. Po tym czasie ma prawo go sprzedać, choć auto niekoniecznie zbilansowało się emisyjnie, a finansowo opłaciło się tylko jego nabywcy. I tak właśnie się dzieje, utrzymują niemieccy analitycy powołujący się na własne obliczenia.
Z 890 tysięcy aut elektrycznych i hybryd plug-in, które zostały w Niemczech kupione w minionych 10 latach, na drogach zostało 756 500 pojazdów. Olbrzymią większość z nich nabyto z dopłatami. Niektórzy ponoć pozbywają się samochodów po spłaceniu leasingów (tryb „normalny”), ale istnieje rzekomo cały przemysł przechowywania pojazdów przez ustawowe sześć miesięcy, by następnie wywieźć je i odsprzedać z przebiegiem zbliżonym do fabrycznego poza granicami Niemiec.
Elektryki mają trafiać do Danii, Szwecji, Szwajcarii, może też do innych pobliskich krajów. Nieprzypadkowo Dania jest jednym z większych odbiorców – zakup nowego samochodu jest w kraju mocno opodatkowany. Financial Times utrzymuje, że w ten sposób niemieccy podatnicy finansują swoich sąsiadów, lecz jest to tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że dopłaty pomagają lokalnemu przemysłowi (BMW, Volkswagen, Mercedes, Opel) w przetrwaniu gorszych czasów.
Niemiecki rząd planuje zmiany w systemie dopłat, samochód kupiony z dofinansowaniem będzie musiał zostać przetrzymany nie przez 6 miesięcy, lecz przez rok.
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: tekst skompilowaliśmy na podstawie artykułu w Financial Timesie, ale też w innych znanych nam źródłach. Gromadziliśmy informacje na ten temat, ponieważ intrygowało nas, dlaczego tak mało elektryków z Niemiec jeździ po polskich drogach.