Mercedes całkowicie zmienił cele, do których chce dążyć jako producent samochodów. Z pierwotnego założenia, które mówiło o przejściu na auta elektryczne od 2030 roku, zrobiło się zaledwie 50 procent pojazdów zelektryfikowanych w drugiej połowie bieżącej dekady, najdalej w 2030 roku. Za samochody „zelektryfikowane” producent uznaje elektryki oraz hybrydy plug-in, choć w raportach rocznych oznacza je przez „xEV”, co mocno rozszerza potencjalny zbiór do interpretacji.
Zmiana podejścia po dobrym roku czy po decyzjach Unii Europejskiej?
Mercedes ma za sobą dobry rok, sprzedał 2,04 miliona samochodów osobowych plus 0,45 miliona vanów. Tego samego producent nie może powiedzieć o elektrykach, których dostarczył odpowiednio 0,24 miliona i 23 tysiące, co daje 11,7 i 5,1 procent udziału (źródło). Dziennik Handelsblatt, który dotarł do wewnętrznych dokumentów firmy, twierdzi, że w segmencie aut osobowych na rok 2023 zakładały one sprzedaż BEV-ów na poziomie „ponad 20 procent” całego wolumenu. Nie osiągnięto więc nawet 60 procent założeń.
Z tego powodu prezes Mercedesa, Ola Kallenius, miał zostać ostro skrytykowany przez radę nadzorczą. Prawdopodobnie również z tego względu zdecydował się na solidną zmianę strategii firmy. Niemieckie przedsiębiorstwo nie zakończy produkcji aut spalinowych z 2030 rokiem, w porównaniu do BEV-ów mają one stanowić większość, skoro na wszystkie pozostałe modele „zelektryfikowane” (=BEV + PHEV) przypadnie zaledwie 50 procent założeń.

Od lewej: Harald Wilhelm, członek zarządu Mercedesa ds. finansowych, Ola Kallenius, prezes Mercedesa (c) Grupa Mercedesa
Handelsblatt dowiedział się, że czas życia ważnych modeli z silnikami spalinowymi w rodzaju S-klasy, E-klasy, GLC i GLE zostanie przedłużony o dwa-trzy lata, do nawet dziesięciu lat zamiast typowych siedmiu. W kolejnej dekadzie Mercedes „chce odpowiadać na potrzeby klientów niezależnie od tego, czy wybiorą oni napęd elektryczny, czy może spalinowy, wspomagany elektrycznie”.
W 2024 roku hybrydy plug-in i elektryki liczone łącznie mają stanowić około 19-21 procent aut nowych w segmencie samochodów osobowych oraz 6-8 procent przy modelach dostawczych, prognozy wzrostu są więc z pogranicza realizmu i optymizmu.