Szef kanadyjskiego oddziału Mazdy ds. produktów i strategii elektryfikacji zgrabnie podsumował Mazdę MX-30. Otóż firma ujawniła, że przeprowadziła badania, z których wynikło, że wielu z nabywców modelu „ma w gospodarstwie domowym inne auto wykorzystywane do dłuższych przejazdów”. Co nijak ma się do ekologii.
„Kup ten samochód/telefon/komputer tylko wtedy, gdy masz już inny”
Mazda od początku tłumaczyła, że zainstalowała w MX-30 niewielką baterię o pojemności 32 (35,5) kWh, żeby „obniżyć ślad węglowy”. Złośliwcy utrzymywali, że chodziło raczej o brak dostępu do większej liczby ogniw Li-ion, ale japoński producent stanowczo odrzucał te zarzuty. W efekcie ten crossover segmentu C uzyskał niechlubny rekord auta z rocznika (2022) z najmniejszym zasięgiem w testach EPA, bo przejeżdża na baterii zaledwie 161 kilometrów.
Teoretycznie Mazda MX-30 mogłaby być całkiem sympatycznym i dobrze wyposażonym modelem do miasta, w praktyce jednak każdy jej nabywca powinien pamiętać, że degradacja ogniw Li-ion jest bezpośrednio związana z liczbą cykli pracy. Im częściej musimy ładować baterię, tym szybciej jej pojemność będzie spadać.
Szef kanadyjskiego oddziału producenta stwierdził jednak, że MX-30 nie jest taka zła, bo i tak jej zasięg jest wystarczający, by zaspokoić potrzeby ponad 80 procent nabywców samochodu (źródło). W dodatku „wielu z nich ma gospodarstwie domowym dodatkowe auto”, a dzięki mniejszej baterii auto jest lżejsze i oferuje lepszą dynamikę jazdy. Ludzie chyba jednak myślą inaczej, bo prowincjom Quebec i Kolumbia Brytyjska w Kanadzie przydzielono na cały rok 2022 zaledwie 700 egzemplarzy modelu.
W 2022 roku na rynku powinna pojawić się Mazda MX-30 plug-in z silnikiem spalinowym funkcjonującym w roli range-extendera.
