Napisał do nas Czytelnik, który w komentarzach przedstawia się jako Sceptyczny entuzjasta. Jeszcze dwa-trzy miesiące temu podchodził do elektryków z dużym dystansem. Inni nasi Czytelnicy przedstawili mu fakty, raporty, dzielili się wrażeniami z jazdy samochodami elektrycznymi. On się wczytał, przekalkulował i zdecydował się na skok na głęboką wodę. Kupił Teslę Model 3 LR.
Poniższy artykuł jest listem od Czytelnika, z którego wyciągnęliśmy jakże często podnoszony wątek: zamiłowanie do tradycyjnej motoryzacji. Tytuły i śródtytuły pochodzą od redakcji www.elektrowoz.pl.
Dźwięk V8? Przejedźcie się elektrykiem, a zobaczycie, co to są PRAWDZIWE emocje motoryzacyjne
Spis treści
Mieszkam w bloku, nie mam dostępu do gniazdka w garażu. Można by rzec, że jestem motoryzacyjnym betonem: do niedawna uważałem, że najlepsze jest V8 z soczystym dźwiękiem, a nie samochód „z silnikiem od pralki”. To właśnie dlatego cztery lata temu zdecydowałem się na kolekcjonerski zakup klasycznego BMW E39 V8, które wydaje z siebie piękny bulgot i które uwielbiam.
Teraz powiem tyle: od dnia, gdy odebrałem Teslę, ani razu nie pomyślałem o tym, żeby je odpalić. Stoi biedne. Może to tylko spora euforia z powodu Tesli, ale… chyba wolę dynamikę i komfort niż efekty dźwiękowe. Kto nie próbował, niech sprawdzi, jak to jest w elektryku – na 99 procent przepadnie jak ja.
Tesla Model 3 LR – wrażenia
A dlaczego wybrałem Teslę? Nie przepadam za SUV-ami, to raz, a dwa, że w tym segmencie cenowym Tesla Model 3 Long Range nadal ma najlepszą wydajność i zasięgi. Za wersję z hakiem i grafitowym lakierem zapłaciłem 256 490 złotych. Przez niewiele ponad dwa tygodnie przejechałem 1 855 kilometrów!
Jeśli chodzi o kwestie spasowania, to nie mam zastrzeżeń, zarówno na nadwoziu, jak i we wnętrzu. Materiały w środku jak na moje wymagania są w porządku. Może to nie Audi czy BMW, ale też nie Dacia. Zresztą: kupiłem samochód, by cieszyć się jazdą, a nie obmacywać deskę rozdzielczą i boczki drzwi. We wnętrzu kompletna cisza, żadnych stuków czy trzasków na nierównościach. Przy prędkościach 120 km/h i więcej mimo podwójnych szyb z przodu robi się jednak trochę głośno. Po wizycie w myjni lakier wszędzie się trzyma 😉
Sama jazda to rewelacja. Dynamika wprost nieziemska, zero zawahania, moc dostępna od zaraz w każdym momencie. Nawet DSG, bardzo szybka skrzynia, w moim Golfie, jest przy elektryku kompletnie zamulona. Nawet tryb Chill (obniżający dynamikę Tesli do typowego V6 lub dobrze doładowanego 2.0 turbo) jest już niezły, w trybie Standard bardzo łatwo stracić prawo jazdy. Chwila nieuwagi i na liczniku mamy prędkości znacznie przekraczające dopuszczalne. Trzeba założyć sobie solidny kaganiec, żeby jeździć tak, jak jeździć się powinno.

Najwyższe zużycie energii, jakie osiągnąłem w trasie, to 20,9 kWh/100 km (209 Wh/km). Trasa Kraków-Rzeszów, 330 kilometrów plus jeszcze 40 kilometrów lokalnie, trzy osoby na pokładzie i bagaże, bez klimatyzacji, bo temperatura była w sam raz. Z wiatrem było nieco mniej niż średnia, ale w drodze powrotnej pod wiatr wyszło 22,3 kWh/100 km (223 Wh/km). Szybkość? Starałem się trzymać 140 km/h.
Tryb one-pedal driving (jazda tylko z pedałem przyspieszenia) jest rewelacyjny. Jeżdżąc Modelem 3 niemal nie używam hamulca. Czasem podczas sporej rundy po mieście nie skorzystałem z niego ani razu!
Do tej pory średnie zużycie to 17 kW/100 km (170 Wh/km), w tym połowa to drogi szybkiego ruchu oraz jeszcze sporo zabawy z przyspieszeniami, bo przecież trzeba było zademonstrować samochód znajomym i rodzinie. Korzystam z darmowych ładowarek sieci Kaufland oraz w Galerii Kazimierz, oczywiście przy okazji robiąc tam zakupy, więc przejechanie ponad 1 800 kilometrów kosztowało mnie w sumie 111,8 zł, co daje 6,2 zł/100 km. Wliczam dwa postoje na Superchargerach i koszty parkingu w Galerii Kazimierz (4 zł/h od drugiej godziny, chyba że robimy zakupy, wtedy od trzeciej; słupek 11 kW).
Oczywiście, mam obawy, jak to będzie z niezawodnością w dłuższym czasie, ale w normalnej eksploatacji nie mam żadnych wątpliwości. W życiu nie kupię już tradycyjnego spalinowego samochodu, chyba że kolekcjonersko jakiś klasyk. Przesiadka na chwilę z powrotem do mojego prawie nowego VW Golfa to był szok i niedowierzanie, jaka jest przepaść między nim a Teslą, oczywiście na korzyść elektryka. W Modelu 3 lepsze było wszystko (oprócz kosztów zakupu): prostota obsługi, reakcja na gaz, cisza, bajery dostępne przez aplikację, komfort eksploatacji.
Szacuję, że przez pierwsze intensywne 15 dni z elektrykiem zaoszczędziłem w sumie około 1 000 złotych na paliwie i parkowaniu w strefach. A gdybym porównywał do auta o podobnej mocy i osiągach, pewnie trzeba by było doliczyć kolejne 200-300 złotych za paliwo – przy porównywalnych kosztach zakupu.