Staramy się regularnie śledzić raporty na temat nabywców aut elektrycznych. Ich wyniki są dość zaskakujące: tak często deklarowane „przywiązanie do marki” ma niewielki wpływ na zakup samochodu elektrycznego. Ludzie wybierają dany model, bo – strzelamy – im się podoba i pasuje mu stosunek możliwości auta do jego ceny.

Przy zakupie samochodu elektrycznego przywiązanie do marki niezbyt istotne

Jako redakcja www.elektrowoz.pl regularnie toczymy w komentarzach dyskusje, że dla nabywców elektryków nie ma większego znaczenia marka ani nawet segment pojazdu. Oferta jest tak wąska, że nasi Czytelnicy chcieliby kupić coś, co w miarę pasuje do ich potrzeb, co ma rozsądny stosunek możliwości do ceny. Oczywiście to wszystko w sensownym zakresie, nikt zamiast Tesli Model X nie kupi dwuosobowego Smarta EQ, przynajmniej nie znamy takiego przypadku.

Wygląda na to, że wnioski, które wyciągnęliśmy z Waszych wypowiedzi, świetnie pokrywają się z danymi płynącymi z rynku. Na przykład Volkswagen twierdzi, że aż 85 procent osób, które zdecydowały się na zamówienie Volkswagena ID.3 (segment C, 45, 58 lub 77 kWh), wcześniej nie miały żadnego samochodu Volkswagena.

Inny producent? Proszę bardzo: Polski oddział Mazdy ujawnił, że aż 64 procent nabywców Mazdy MX-30 (segment C-SUV, ~32 kWh, źródło) nigdy wcześniej nie miało Mazdy. Inny rynek i producent? Proszę bardzo: w Stanach Zjednoczonych 70 procent nabywców Mustanga Mach-E nie miało wcześniej Forda (źródło, ostatni akapit).

Na razie mamy dane od trzech tradycyjnych producentów, ale u wszystkich wyraźnie zaznacza się ten sam trend: od 2/3 do ponad 4/5 nabywców przyszło do salonu i wybrało akurat ten model auta elektrycznego, bo „im odpowiadał”. Z marką nie mieli żadnych własnych wspomnień, co najwyżej gromadzili informacje z rynku. Czyli to, że ktoś lubi Audi lub Mercedesy w umiarkowanym tylko stopniu może zadecydować o tym, że zdecyduje się na zakup elektryka akurat tego producenta – z czego wyraźnie korzysta Tesla i mogą skorzystać marki z Chin.

Wnioski marketingowe – interpretacja redakcji www.elektrowoz.pl

A co konkretnie mogło zadecydować o wyborze auta? Trudno powiedzieć, na pewno cena, stosunek możliwości/cena, ale też wzornictwo samochodu. Ekologia? Jest fajna, ale rzadko bywa decydująca. Koszty? Na pewno: dobrze się jeździ samochodem elektrycznym, który 100 kilometrów pokonuje za około 5-12 złotych. No i te parametry, to przyspieszenie, to zwijanie asfaltu pod kołami, gdy wciska się gaz do dechy… 🙂

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: co to może oznaczać dla firm sprzedających auta? Wydaje nam się – to znowu tylko wrażenie, jednak poprzednie się sprawdziło 😉 – że dystrybutorzy zamiast odwoływać się do swoich dotychczasowych, wiernych klientów, powinni wyjść na rynek i szukać zupełnie nowych odbiorców.

Przekładając te informacje na działania marketingowe: naszym zdaniem na tym etapie najlepsze efekty mogą przynieść szeroko zakrojone kampanie w zasięgowych mediach, przede wszystkim w telewizji lub w stacjach radiowych. Biorąc pod uwagę auta elektryczne i wyższy cenowo próg wejścia, przy radiach wypadałoby celować w rozgłośnie z dużym udziałem wśród słuchaczy z wyższym wykształceniem – tj. przyglądać się, które stacje upodobały sobie Volvo czy Mercedes. Na przykład Czytelnicy www.elektrowoz.pl to lekarze, programiści, inżynierowie, specjaliści IT, właściciele firm, osoby przedsiębiorcze, zamożne, ale też inteligentne, które nie lubią reklamowej papki.

Umiarkowanie wierzymy natomiast w specjalistyczną prasę, obok internetu pełni ona głównie funkcję pomocniczą, rozszerzającą wiedzę, ale nie decydującą. Ten pierwszy odruch serca, te ciarki na plecach na myśl o fantastycznym przyspieszeniu i cichej jeździe elektrykiem pojawiają się chyba nieco wcześniej…

Zdjęcie otwierające: port ładowania Hyundaia Ioniq 5 (c) Hyundai

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 5 głosów Średnia: 4.6]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: