Zaskakująca opowieść na fanpage Tesla POD PRĄD. Nabywca Modelu X za 150 tysięcy euro (cena katalogowa) poczuł się dyskryminowany ze względu na to, że mieszka w Polsce. W pełnym goryczy poście opisuje swoje doświadczenia z serwisem producenta w Berlinie.
Tesla P0D PRĄD przestaje wierzyć w Teslę
W pełnym emocji poście na Facebooku właściciel Tesla Model X ze szczegółami opisuje swoje kolejne perypetie (źródło):
- W niedzielę Tesla X zgłasza komunikat „Unikaj mocnego przyspieszania i zgłoś się do Centrum Serwisowego”. Innymi słowy: silnik ma awarię i nadaje się do wymiany.
- W poniedziałek o 6.30 rano warsztat Tesli w Berlinie odmawia przewiezienia samochodu z Polski, ponieważ Polska jest krajem „non-core” [oficjalnie Tesla nie prowadzi działalności ani sprzedaży w Polsce – przyp. red.]. Właściciel postanawia wysłać auto do Berlina na własną rękę.
- O 9.30 – trzy godziny później – samochód jest już w Berlinie. Właściciel dowiaduje się, że jeśli chce umówić się na naprawę, która odbędzie się za kilka tygodni, otrzyma samochód zastępczy. Może też zostawić auto, ale wtedy będzie on stał w warsztacie przez bliżej nieokreślony czas, a powrót do Poznania kierowca będzie musiał sobie zorganizować na własną rękę. Serwis zadeklarował, że nic więcej nie może zrobić.
- Samochód ma gwarancję mobilności, więc właściciel postanawia zadzwonić do wsparcia technicznego. Kiedy assistance sugeruje, że wyśle lawetę po auto, Tesla P0D PRĄD ripostuje, że może dojechać do warsztatu i prosi jedynie o możliwość kontynuowania podróży. Osoba z assistance chce się skontaktować z serwisem i obiecuje, że oddzwoni. Nie oddzwania.
- O 13.00 samochód zostaje przyjęty do serwisu, ale serwis informuje, że nie ma samochodów zastępczych.
- O 13.30 właściciel dowiaduje się od assistance, że samochód jest zarejestrowany w Polsce i w związku z tym usługa wsparcia nie ma zastosowania. Tesla P0D PRĄD ripostuje, że gwarancja miała funkcjonować w promieniu 800 kilometrów od najbliższego centrum serwisowego, a w zamian otrzymuje dokument, że wsparcie nie dotyczy krajów „non-core”, czyli takich, w których Tesla nie prowadzi sprzedaży i serwisu samochodów (zdjęcie na górze).
- Właściciel przypomniał pracownikowi Tesli, że znajduje się w kraju „core” oraz że dokument nie wspomina ani słowem o kraju rejestracji auta. Pracownik assistance przyznał, że jest świadomy sytuacji, ale nie pomoże – i kończy rozmowę.
- O 14.30 przy centrum serwisowym Tesli zaczynają pojawiać się inne samochody zastępcze, ale serwis ich nie wydaje, ponieważ potrzebuje ich na następny dzień.
- O 15.00, po licznych naciskach, jako auto zastępcze zasugerowano Fiata Pandę. Szybko jednak okazało się, że właściciel zepsutego Modelu X ma 2 tysiące euro długu względem firmy. Dług ten powstał, gdy właściciel auta przestał płacić, gdy Tesla przez ponad 1,5 roku nie wydała mu nagród o wartości około 13 tysięcy euro za polecanie produktów firmy. Nagród nie wydano tłumacząc się brakiem procedury na Polskę i nie dając zgody na ich odbiór w Berlinie.
- O 16.00 do Poznania wraca pracownik, który zawiózł Model X do Berlina. Został podwieziony przez innego właściciela Tesli. Sam właściciel usłyszał, że następnego dnia dowie się, kiedy samochód zostanie naprawiony.
- Następnego dnia, we wtorek, jest cisza. Dopiero w środę Tesla P0D PRĄD otrzymuje maila, że części zostały zamówione, ale nie wiadomo, kiedy dojadą.
- W piątek został wymieniony silnik, ale zabrakło jakichś przewodów.
- W środę (10. dzień od komunikatu o błędzie) właściciel dowiedział się, że zamówiono resztę. Jednak, jak sugeruje, auto nie będzie gotowe w poniedziałek 24.12, co oznacza, że nabywca Modelu X pozostanie przez samochodu na święta.
W podsumowaniu autor wpisu podkreśla, że jest propagatorem elektromobilności i przez cztery lata kupił łącznie trzy Tesle. Żali się również, że przywykł już do podobnego postępowania ze strony firmy Elona Muska. Musiał na własną rękę holować samochód z Chorwacji, sprzedano mu auto z aktywnym ograniczeniem szybkości do 127 km/h, przez co o mały włos nie spowodował wypadku na autostradzie.
Jest rozgoryczony.
Reakcje czytelników
Pod emocjonalnym wpisem na Facebooku pojawiły się liczne wypowiedzi na temat serwisu Tesli:
- nabywca czwartej Tesli w Polsce był bez samochodu przez łącznie dwa miesiące w ciągu roku, a w czerwcu/lipcu nie miał klimatyzacji,
- ktoś zasugerował, że w Norwegii nabywcę trzech Tesli noszono by na rękach,
- inny głos z Norwegii potwierdził tę opinię – internauta miał wrażenie, że czyta o zupełnie innej firmie,
- sugerowano również, gdy zostanie uruchomiony serwis Tesli w Warszawie, nagrody trafią do właściciela auta, więc problem z saldem się rozwiąże,
- Tesli P0D PRĄD tłumaczono również, że firmy mogą ograniczać działalność do pewnych rynków (pojawił się przykład braku dostępności iPhone w Polsce),
- znaleziono przy okazji definicję rynku „core” i „non-core”. Co ciekawe jako przykład „non-core” wymieniono właśnie Polskę (źródło, ilustracja na górze),
- sugerowano zakup Porsche Panamery zamiast Tesli,
- podpowiadano poskarżenie się do centrali Tesli w Holandii,
- pojawił się głos, że właściciel był świadom, że kupuje produkt nieobsługiwany – oraz kontry, że przecież dostarczył samochód do kraju „rdzennego” (Niemiec),
- namawiano do rezygnacji z serwisu w Niemczech, bo berlińczycy nie przepadają za Polakami,
- pocieszano wreszcie właściciela, że dla wielu był promotorem elektromobilności w Polsce.
Co możemy zrobić?
Kiedy www.elektrowoz.pl dopiero startował, opisywany powyżej właściciel Tesli rozmawiał z członkiem redakcji w taki sposób, żeby go obrazić. Bez szczególnego powodu. Mimo wszystko wydaje nam się, że temat jest godny poruszenia, ponieważ stanowi wyraźny sygnał dla osób zainteresowanych zakupem Tesli: nabywca dowolnego modelu musi się dopasować do funkcjonowania firmy – i to niezależnie od faktu, że zapłacił za samochód małą fortunę.
Dlatego pamiętajmy: kupując dziś [grudzień 2018] Teslę w Polsce, będziemy skazani na dowożenie jej do serwisu w Berlinie – lub innego pobliskiego, np. w Wiedniu, Linzu czy Kopenhadze. Może się też okazać, że na naprawę auta poczekamy dłużej niż dwa tygodnie. Jeśli potrzebujemy samochodu elektrycznego, który jest oficjalnie obsługiwany w naszym kraju, do wyboru mamy:
- BMW i3(s),
- Nissana Leafa,
- Renault Zoe,
- Nissana e-NV200,
- Renault Kangoo ZE,
- Smarta ED/EQ,
- Hyundaia Ioniq Electric,
- Jaguara I-Pace,
- VW e-Upa,
- VW e-Golfa.
Niewykluczone, że do tej listy w najbliższym czasie dołączą:
- Tesla Model X,
- Tesla Model S,
- Tesla Model 3,
- Kia e-Niro,
- Hyundai Kona Electric,
- Audi e-tron,
- Mercedes EQC.
Stanie się to jednak nie wcześniej niż w 2019 roku.
Sprawa wydaje się rozwojowa. Spróbujemy poznać opinię serwisu Tesli w Berlinie oraz sprawdzić, jak wyglądałaby sytuacja z innym samochodem, na przykład Oplem Ampera-e, który również nie jest oficjalnie dostępny w Polsce.