Przedstawiciel Tesli w Giga Berlin, Andre Thierig, ujawnił, że podpalenie słupa wysokiego napięcia nie było jedynym uderzeniem w Giga Berlin. To druga próba odcięcia fabryki od źródła elektryczności, oprócz tego przeprowadzono też bliżej nieokreślony atak na infrastrukturę kolejową. Po wtorkowym pożarze prądu nie było przez kilkanaście godzin, ale przestój w niemieckim zakładzie potrwa do końca przyszłego tygodnia. Straty szacowane są na setki milionów euro.
To już terroryzm, nie aktywizm ekologiczny
Do sabotażu przyznała się Grupa Vulkan, która zdradziła przy okazji, że zależało jej na uszkodzeniu połączeń przewodów – „bo te są trudne w naprawie” – oraz na osłabieniu konstrukcji słupa. Dlatego ułożono pod nim stos opon i go podpalono. Powody? Zdaniem grupy Tesla nie jest „ani zielona, ani ekologiczna, ani społeczna”.
My możemy sobie dopowiedzieć: „…i mocno szkodzi producentom paliw kopalnych, którzy notują przez nią rosnące straty na sprzedaży„.
W trakcie ataku ucierpiała też pobliska stacja transformatorowa, fabryka nie miała prądu do ok. 20.40 we wtorek. Ponowny rozruch miał się odbyć na początku przyszłego tygodnia, jednak ostatecznie przesunięto go na koniec tygodnia, w pobliże połowy marca. Sama Grupa Vulkan od 2011 roku regularnie uderza w infrastrukturę kolejową, podpala i kradnie przewody, a teraz na cel wzięła dostawy prądu, dlatego niektórzy domagają się, by uznać ją za organizację terrorystyczną.
Część niemieckich polityków wyraziła obawę, że ataki na Teslę mogą odstraszyć inne firmy, które chciałyby inwestować w Niemczech. Mówi się o niedopuszczalnym uderzeniu w infrastrukturę krytyczną. Pozytywnym skutkiem sabotażu może być brak dalszej zgody na zajmowanie przez „ekologów” drzew na terenie planowanej rozbudowy Giga Berlin oraz większa przychylność lokalnej społeczności. Producent organizuje dziś z pracownikami i ich rodzinami pokojowy manifest na terenie fabryki.
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
