Komisja Europejska domaga się od Volkswagena, by zadośćuczynił klientom, którzy kupili jego samochody wyposażone w mechanizmy wpływające na wyniki emisji spalin. Chce, by producent objął akcją nie tylko nabywców z Niemiec – gdzie zajął się tym po wyroku sądu – ale też z całej Unii Europejskiej. Czyli również Polski.
Volkswagen i Dieselgate
W 2015 roku Volkswagen przyznał się, że instalował w samochodach z silnikami Diesla urządzenia, które miały manipulować wynikami emisji. Wywołało to szereg roszczeń i procesów. Koncern chętnie współpracował z wymiarem sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych, gdzie do więzień trafiło kilku jego byłych menedżerów. Był też otwarty na kooperację w Niemczech oraz na poziomie naczelnych instytucji Unii Europejskiej, natomiast nie kwapi się do objęcia mechanizmem rekompensat nabywców z innych krajów członkowskich UE.
Komisja Europejska uważa, że jest to łamanie praw konsumentów. Jej zdaniem niemiecki producent powinien w tej czy innej formie zadośćuczynić swoim klientom, że sprzedał im auta łamiące prawo.
Volkswagen twierdzi, podaje Reuters, że żądanie tego rodzaju jest nieuzasadnione, bo auta zostały poddane akcji przywoławczej, w ramach której rozwiązano problem. Teraz pojazdy spełniają wymogi prawne, więc klientom nie należy się żadna dodatkowa rekompensata. Trudno się dziwić temu stanowisku, Volkswagen bywał w przeszłości największym koncernem motoryzacyjnym na świecie. Gdyby doszło do wypłaty zadośćuczynień, mogłoby ono dotyczyć dziesiątek milionów samochodów, co oznaczałoby kolejne miliardy euro wydatków.