Gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy o nowym kształcie kierownicy w Teslach Model S/X po faceliftingu, spodziewaliśmy się zmiennego przełożenia, by nie trzeba było nią zbyt mocno kręcić. Teraz już wiemy: zmienne przełożenie, jeśli jest, to z niewielkim zakresem funkcjonowania. Wolant sprawia, że ręce i dłonie głupieją przy ciasnym manewrowaniu.
Pierwsza jazda za kierownicą Tesli Model S Plaid z wolantem
Nie przeciągajmy – popatrzcie:
Gdyby powyższy odtwarzacz nie działał, oto alternatywny:
Przy jeździe po normalnych uliczkach jest jeszcze w miarę, ale gdy pojawia się konieczność manewrowania po parkingu, widać, że ręce kierowcy głupieją, bo nie zawsze wiedzą, jak złapać za zbliżony do wielokąta kształt. Dotykowy przycisk klaksonu to proszenie się o kłopoty, co słychać w 1:45. Nie, nie, nikt nie zatrąbił na kierowcę – na 99 procent on sam to zrobił prawą dłonią.
Kierownica wydaje się chodzić wyjątkowo lekko, więc najbardziej efektywne może okazać się obracanie nią metodą na „mydełko Fa” (~2:22). Człowiek nie ma żadnych problemów z wybieraniem kierunku jazdy, jest to ruch tak krótki i nietypowy (2:26, 2:36), że łatwo go przeoczyć.
Interesujące są liczniki, na których widać tylko sylwetkę samochodu na ulicy, aktualną szybkość i obowiązujące ograniczenie, a maczkiem na dole ilość energii w baterii, pozostały zasięg i bodaj temperaturę powietrza. Nie ma żadnych dodatkowych informacji w rodzaju ciśnienia powietrza w kołach czy aktualnego zużycia energii, jak w starszych Teslach:
Po lekko drżących momentami kciukach domyślamy się, że to jedna z pierwszych przejażdżek świeżo upieczonego właściciela Tesli Model S Plaid. Warto wziąć na to poprawkę: obserwujemy proces zapoznawania się człowieka z samochodem. Na razie grupa testujących jest dość elitarna (25 osób), więc trudno powiedzieć, czy będą narzekać. Więcej o wrażeniach usłyszymy w nadchodzącym kwartale, gdy liczba dostarczanych aut ma iść w setki.
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
