Nikkei to największy na świecie dziennik ekonomiczny, od lat uważany jest za medium promujące japoński biznes z cichym pomijaniem jego problemów (np. poduszki Takata). To samo Nikkei zauważyło właśnie, że japońskie firmy samochodowe tracą grunt pod nogami w Tajlandii, kraju przez lata określanym mianem „raju” dla nich. Wszystko przez chińskie samochody elektryczne, które masowo zawitały do Tajlandii w ostatnich kilku latach.

Japonia została analogowa. Takie strategie nie działają w epoce cyfrowej

Japońscy producenci samochodów przez pięćdziesiąt lat (!) mieli w Tajlandii udział w rynku samochodów nowych wynoszący niemal 90 procent, momentami przebijali tę liczbę. Gdy wszedł tam BYD wraz z innymi markami z Państwa Środka, sprzedaż firm z Japonii momentalnie spadła do 78 a w okresie od stycznia do września 2024 – do 76 procent (ilustracja poniżej). Tymczasem chińskie firmy oferują w Tajlandii niemal wyłącznie auta elektryczne, w gamie BYD-a na przykład jedyny wyjątek stanowi Sealion 6 DM-i, hybryda plug-in.

Spadek sprzedaży japońskich samochodów nowych jako udziału w całym rynku (c) Nikkei

W 2023 roku Tajlandia zanotowała gigantyczny wzrost zainteresowania elektrykami: podczas gdy w 2022 roku w całej Tajlandii zarejestrowano ponad 10 000 BEV-ów, w 2023 roku było to już około 70 000 pojazdów (!). Pomógł też oficjalny rządowy program dofinansowań, pewne ustępstwa podatkowe i nastawienie ludzi, którzy kupowali samochody elektryczne bez uprzedzeń. Co ciekawe, sytuacja jest bardzo podobna do tej w Europie: na Starym Kontynencie chińskie samochody pojawiają się w placówkach dealerskich po markach Stellantis i japońskich, w Tajlandii sam BYD przejął niemal 50 procent salonów po markach właśnie z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Spadek liczby osób zatrudnionych w salonach i fabrykach japońskich marek w Tajlandii. „Wierzy się, że część z nich odeszła do placówek chińskich producentów” (c) Nikkei

Tajscy menedżerowie, którzy wprowadzają do swego kraju chińskie marki, wcześniej w wielu przypadkach pracowali dla firm z Japonii. Mówią wprost „To jest wojna, tu nie ma opcji poddania się, walczysz albo giniesz”. Sama Japonia określana jest mianem kraju, który odniósł sukces w erze analogowej, ale nie potrafi się przystosować do ery cyfrowej. Tymczasem w Chinach postęp nie odbywa się „krok po kroku”, to są przełomy, nagłe zmiany. Działające w Tajlandii oddziały japońskich marek sprzedają lekko przestarzałe produkty, co ma powodować wzrastające poczucie niezadowolenia wśród obywateli.

Naprawdę warto obejrzeć. Polecamy szczególnie naiwnym pracownikom mediów, którzy uwierzyli, że „elektryfikacja (…) skończyła się totalnym fiaskiem” i nie zauważyli jeszcze, że jest to tylko kolejny przejaw innowacyjności, nowoczesności, rozwoju kompletnie zmieniający tak strategiczne sektory gospodarki, jak energetyka (magazyny energii jako stabilizacja dla OZE) czy mobilność (hulajnogi, rowery elektryczne, ale też urządzenia działające coraz dłużej na bateriach):

Nota od redakcji Elektrowozu: wspomniany nad filmem antybohater to oczywiście Grzegorz Nawacki prowadzący nowy portal XYZ, który zdecydował na rozpowszechnianie oczywistej [i nieprawdziwej] propagandy Toyoty niemal bez słowa komentarza. Jako redakcja zaczynamy odnosić wrażenie, że właśnie tacy ludzie utwierdzają nas w przekonaniu, że „stare jest sprawdzone i dobre, nowe na pewno jest gorsze”. W tym rozpaczliwym podążaniu mediów za pieniędzmi z reklam nagłaśniają one przekaz przedsiębiorstw dłużej obecnych na rynku, bogatszych. My sobie żyjemy w wygodzie, a rynek nam ucieka. Mówi to nawet japoński Nikkei, który zawsze stara się sprzyjać japońskim firmom.

Nota 2: spytaliśmy w XYZ, jak to zrobili, że ich WordPress działa tak szybko. Już się chyba nie dowiemy… 😉

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 4.5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: