Doradca japońskiego premiera podpowiada mu, że to Japonia powinna być liderem w kwestii cięć emisji dwutlenku węgla. W przeciwnym razie obudzi się w świecie, w którym światowe standardy są wyznaczane przez regulatorów z Unii Europejskiej. Łatwo się domyślić, że w takich warunkach Japonia będzie musiała wczuć się w rolę posłusznego naśladowcy – i nie będzie miała łatwo ze sprzedażą hybryd.

Japoński przemysł kontra japońskie ambicje

Kilka dni temu dziennik The Japan Times dowiedział się, że premier Japonii planuje ogłoszenie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od roku 2035. Byłby to jednak zakaz szczególny, ponieważ nie dotknąłby hybryd – byłyby one bezpieczne przynajmniej do początku przyszłej dekady. Decyzja wygląda na zrozumiałą: producenci z Kraju Kwitnącej Wiśni mocno promują ogniwa paliwowe, sprzedają hybrydy (HEV) bez kombinowania z pseudohybrydami (mHEV) i wydają się kpić z „całego tego zamieszania” z elektrykami.

Kadr z reklamy Toyoty, w którym producent pokazuje przewagę hybryd nad elektrykami, bo te ostatnie długo się ładują (c) Toyota

Zupełnie inne plany mają kraje europejskie, które jeden za drugim zapowiadają wprowadzenie ograniczeń w sprzedaży wszystkich aut spalinowych, w tym także starych hybryd i (docelowo) hybryd plug-in. Celem jest obniżenie emisji dwutlenku węgla i osiągnięcie neutralności klimatycznej do roku 2050.

Doradca japońskiego premiera cytowany przez Financial Times (źródło) uważa, że to Japonia powinna walczyć o pozycję lidera w globalnym wyścigu o obniżenie emisji CO2. Czytaj: być może nie powinna robić wyjątku dla hybryd. W przeciwnym razie będzie musiała żyć w świecie, w którym międzynarodowe standardy wyznaczane są przez Unię Europejską. Tę samą Unię, która skupia się na walce o popularyzację aut elektrycznych, a która hybrydy traktuje jak zwykłe auta spalinowe, z nieco tylko oszczędniejszymi napędami.

> Unia Europejska będzie dążyć do przynajmniej 30 milionów elektryków na drogach do 2030 roku

Jako że Kraj Kwitnącej Wiśni już dziś został w tyle, gdy chodzi o elektryki, szansą dla niego może być mocniejsze promowanie napędów wodorowych. Problem w tym, że największy japoński producent aut wcale się do tego nie pali, wbrew otwarcie głoszonym deklaracjom. Toyota zapowiedziała „zwiększenie produkcji” Mirai II do, uwaga, 30 tysięcy aut rocznie. Daje to 575 samochodów tygodniowo – poziom, który Tesla osiągnęła w marcu 2018 roku, gdy miała potężne problemy ze skalowaniem produkcji.

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: byłoby w tym coś bardzo smutnego, gdyby okazało się, że rewolucja zapoczątkowana przez japońskie firmy (Panasonic produkujący ogniwa dla Tesli, Nissan) stała się ciężarem dla Japonii.

Zdjęcie otwierające: schemat hybrydowej Toyoty (c) Toyota

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 4]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: