W raporcie Tesla Impact Report 2020 kalifornijski producent zamieścił wykres, którym zilustrował zużycie baterii w Teslach Model S i X. Wynika z niego, że po przejechaniu 320 tysięcy kilometrów akumulatory tych samochodów tracą średnio 12 procent fabrycznej pojemności. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego przeciętny Polak pokonuje 320 tysięcy kilometrów po 25 latach eksploatacji (!) auta.
Zużycie baterii w samochodach elektrycznych Tesli
12 procent to wartość średnia, więc oczywiście możliwa jest utrata większa lub mniejsza. Firma celowo nie informuje o wieku aut, ponieważ baterie Li-ion, wbrew powszechnemu mniemaniu („za 10 lat bateria będzie niezdatna do użytku”) zużywają się przede wszystkim od cykli pracy ładowanie-rozładowanie. A o tych dość jednoznacznie informuje właśnie przebieg:
Możemy spróbować ocenić, że jeśli średni dystans pokonywany na baterii wynosi około 320 kilometrów, to tych cykli pracy będzie równo 1 000. Jeżeli z kolei auta jeżdżą więcej po miastach i średni dystans dla całego taboru (od Tesli Model S 40 do Modelu S LR+) wynosi 400 kilometrów, to akumulatory mają za sobą średnio 800 cykli pracy. Po tej liczbie ładowań-rozładowań spadek pojemności wynosi 12 procent.
Polacy pokonują średnio nieco ponad 12 tysięcy kilometrów. Trzeba jednak pamiętać, że elektryki trafiają do osób fizycznych i firm, więc średnia może być wyższa i wynosić co najmniej 20 tysięcy kilometrów. W zależności od przyjętej wartości łatwo obliczymy, że polski nabywca Modelu S/X zauważy opisywaną degradację po 25 lub 16 latach korzystania z samochodu. Nawet jeśli jakiś pojazd pokonuje 40 tysięcy kilometrów rocznie, dojście do 320 tysięcy kilometrów zajmie 8 lat.
Przy współczesnych elektrykach uważa się, że progiem użyteczności są okolice 70 procent fabrycznej pojemności baterii. Jeżeli zatem średni spadek po 320 tysiącach kilometrów wynosi 12 procent, to poziom 70 procent opisywane baterie powinny osiągnąć przy przebiegu wynoszącym 800 tysięcy kilometrów. W Polsce byłby to odpowiednik 40-63 lat eksploatacji!
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: w ostatnim akapicie założyliśmy, że spadek pojemności akumulatorów jest liniowy. Statystyka pokazuje, że w olbrzymiej większości wypadków tak właśnie jest. Jednak im starsze są ogniwa litowo-jonowe, tym wyższe jest ryzyko, że w którymś z nich dojdzie do wytworzenia litowych dendrytów, co spowoduje zwarcie i może nam unieruchomić całą baterię. Na szczęście są już warsztaty, które rozwiązują ten problem: w Teslach uszkodzone ogniwo jest odcinane, w innych autach wymienia się je na nowe. Taka operacja kosztuje ułamek tego, ile trzeba zapłacić za nową baterię.