Firma analityczna PricewaterhouseCoopers (PwC) postanowiła oszacować, jak zmieniłoby się zapotrzebowanie na energię w Niemczech, gdyby wszystkie samochody spalinowe zostały wymienione na auta elektryczne, wodorowe lub były zasilane syntetycznymi paliwami. Wygląda na to, że z elektrykami Niemcy raczej nie mieliby problemu, wodór też by jakoś unieśli, ale przy paliwach syntetycznych zrobiłoby się ciężko.
Energia elektryczna a paliwo – ile potrzeba energii?
Spis treści
Wielu producentów samochodów chce za wszelką cenę i jak najdłużej utrzymać na rynku silniki spalinowe. Trudno się dziwić, na hałaśliwym procesie spalania paliwa wyrosły całe korporacje i łańcuchy dostaw, które generują rocznie miliardy dolarów przychodu.
Jednak coraz ostrzejsze normy emisji wymuszają na producentach stopniowe zmniejszanie spalania lub szukanie innych metod ograniczenia emisji. Niezłe rezultaty daje elektryfikacja, ale producenci wierzą też w biopaliwa i paliwa syntetyczne.

Fiolka z syntetyczną benzyną wytworzoną przez Audi. O wynikach badań poinformowano w 2015 roku, gdy Tesla zaczynała się rozpychać na rynku samochodów elektrycznych. Wierzono wtedy, że uda się uratować silniki spalinowe i zmniejszyć emisję CO2 dzięki paliwom opracowanym w laboratoriach (c) Audi
PwC postanowiło oszacować, czy rzeczywiście jesteśmy w stanie wytwarzać paliwa syntetyczne na taką skalę, by zaspokoić nasze potrzeby transportowe. Obliczenia przeprowadzono na podstawie gospodarki niemieckiej. Nie są najnowsze, opierają się na danych z 2015 roku, ale warto je przytoczyć.
Niemcy uniosą elektryki, powinno udać się z wodorem, ale koszt syntetycznych paliw jest gigantyczny
Otóż według PwC przejście Niemców na samochody wyłącznie elektryczne wymusi zwiększenie produkcji energii o 34 procent. Ma kosztować 301 miliardów euro, z czego 58 procent będzie musiało zostać wydane na źródła energii.
Z wodorem sytuacja jest nieco trudniejsza. Ze względu na niższą efektywność procesu wytwarzania gazu oraz wysokie zapotrzebowanie na moc podczas jego kompresji, zużycie energii w gospodarce wzrośnie o 66 procent. Niemal dwa razy więcej niż przy elektrykach. Kosztowałoby to 479 miliardów euro, z której to kwoty 72 procent musiałoby zostać przeznaczone na nowe źródła energii.
> Wodór rzucony na kolana przez wirusa. Czy znajdzie się respirator? [felieton]
Ale paliwa syntetyczne rozbijają bank. Słaba efektywność ich produkcji (na razie wyłącznie w fazie eksperymentalnej) i wykorzystania sprawiają, że zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrosłoby o 206 procent! Kraj musiałby wytwarzać trzy razy więcej (!) energii niż dotychczas, żeby ludzie mogli nadal korzystać z silników spalinowych. Udałoby się to, gdyby wydano 1 371 miliardów euro, z czego aż 79 procent poszłoby na budowę nowych elektrowni (źródło).
Zdjęcie otwierające: syntetyczna benzyna, e-Benzin, wytworzona przez (c) Audi