Jeden z współtwórców kanału Iowa Tesla, zamieścił na Twitterze pytanie, w jaki sposób samochód bez czujników ultradźwiękowych może poradzić sobie z dostrzeżeniem przeszkody, której nie widzi już kamera zamontowana w okolicy wstecznego lusterka. Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie i przy okazji podać tło związane z decyzją producenta, by zrezygnować z czujników. 

Aktualizacja 2022/10/18, godz. 8.39: artykuł został przepisany, jego pierwotna treść wynikała z niezrozumienia komunikatu. Jeden z uważnych Czytelników dostrzegł, że auto z nagrania ma czujniki ultradźwiękowe.

Tesla bez czujników ultradźwiękowych. A co z przeszkodą tuż przed zderzakiem?

Nagranie można obejrzeć tutaj:

Samochód z filmu zatrzymuje się przed wiadrem, choć nie ma prawa go widzieć, bo kamery są na wysokości lusterka wstecznego. Ten egzemplarz ma czujniki ultradźwiękowe, po prostu wykrywa przeszkodę, nowsze modele ich nie mają. Sugerowaliśmy już, że Tesla może nie potrzebować czujników, ponieważ buduje obraz (świadomość) otoczenia na podstawie tego, co widzą kamery.

Tak jak człowiek nie rozbija się o ściany i szafy, tak Tesla buduje trójwymiarowy obraz świata, kiedy go obserwuje, a następnie łączy go z informacjami na temat szybkości przemieszczania się samochodu. W efekcie nie powinna wjechać w wiadro, które widziała 2 sekundy wcześniej, bo wie, że ma do niego 1,7 sekundy jazdy z zakładaną szybkością, po którym to czasie należy zahamować. Odpowiednio wcześniej (po 0,7 sekundy jazdy) zacznie przymuszać do tego człowieka, żeby wiedział, że zostało mu niewiele czasu na reakcję.

Sytuacja jest o tyle intrygująca, że dotychczas nie istniało zbyt wiele modeli percepcyjnych świata poza ciałem, które wyjaśniałyby, dlaczego człowiek zwykle nie nabija sobie guzów o drzwi otwartych szafek i nie łamie nóg na schodach w piwnicy. Rysowano jedynie coś na kształt sfery świadomości, w obrębie której ciało miało „rozumieć” najbliższe przeszkody. Najwyraźniej Tesla sprawdza to „rozumienie” w praktyce, numerycznie, w oparciu o wcześniejszą wiedzę pozyskaną dzięki radarowi, kamerom, czujnikom a nawet lidarom w niektórych eksperymentalnych modelach:

FSD uczące się obliczać odległość do samochodów

Komunikat dotyczący rezygnacji z czujników ultradźwiękowych wystosowano na początku października. Decyzja musiała zapaść dużo wcześniej, bo w kolejnych dniach ludzie zaczęli odbierać samochody już bez nich, z czystymi zderzakami. Usunięcie czujników ze zderzaków samochodów może mieć podłoże ekonomiczne lub logistyczne. Otóż w niektórych wariantach Chevroleta (General Motors) zrezygnowano z oferowania funkcji asystenta parkowania do tyłu, prawdopodobnie ze względu na niedobory elektroniki obsługującej czujki zbliżeniowe (źródło). W autach pozostawiono kamery, kierowca musiał się nauczyć cofania tylko z nimi.

Problem polega na tym, że Tesle nie posiadają z przodu nisko zamontowanej kamery, nie są więc w stanie dostrzec przeszkody, która znajduje się tuż przed zderzakiem. Nawet jeśli wcześniej zbudują obraz otaczającego ich świata w 3D, to może on nie uwzględniać przeszkód, które pojawiły się przed samochodem w okresie jego uśpienia (psy, dzieci). Nie pomoże tutaj nieprzerwana obserwacja otoczenia (Tryb Wartownika), jeżeli samochód będzie stał w garażu jak na filmie poniżej:

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 0 głosów Średnia: 0]