Reuters dowiedział się, że menedżerowie Hyundaia „cierpią męki” (ang. are agonizing) z powodu możliwej transakcji południowokoreańskiego producenta z Apple dotyczącej iCara. Nie wiedzą, czy wchodzenie w partnerstwo z amerykańską firmą ma sens, ponieważ może oznaczać utratę co najmniej części niezależności.
Hyundai może wytworzyć Apple iCar, co do tego nie ma wątpliwości. Tylko nie jest pewny, czy tego chce
I Apple, i Hyundai wysoce cenią sobie niezależność, a w Apple ścisła kontrola procesów i trzymanie wszystkiego żelazną ręką urosło niemal do rangi legendy już za czasów Steve’a Jobsa. Dlatego nie jest wykluczone, że gdyby producent samochodów zdecydował się na wytwarzanie Apple iCara, musiałoby dojść do wymiany [niektórych] menedżerów, żeby zapobiec konfliktom.
Inną opcją jest oddelegowanie do współpracy z Apple inżynierów z Kii, żeby stała się „motoryzacyjnym odpowiednikiem Foxconna” – producenta iPhonów (źródło).
Ale to nie koniec ciekawostek: firma z Cupertino chciałaby ponoć, żeby Hyundai zajął się składaniem samochodów w Stanach Zjednoczonych. Podwozie, zespół napędowy i inne elementy iCara Apple miałyby pochodzić z zewnątrz. Południowokoreański było-nie-było potentat w branży motoryzacyjnej zostałby więc ustawiony w roli integratora, dostawcy montażowego know-how.
Obie firmy nie komentują tych rewelacji, więc mają one status wybitnie nieoficjalny. Można się domyślać, że w tle możliwe są gigantyczne przepływy pieniężne, ale też inne profity. Hyundai mógłby na przykład uzyskać dostęp do elektroniki i technologii jazdy autonomicznej Apple. Dziś w zasadzie jej nie ma – a przynajmniej niczego na jej temat nie wiemy – ale nie da się ukryć, że firma z Cupertino ma uzdolnionych inżynierów ds. hardware’u i software’u.
Zdjęcie otwierające: przerobiona Kia Seltos (c) Kia