Hyundai podał polskie ceny Hyundaia Ioniqa 5 N, najmocniejszego samochodu w gamie i prawdopodobnie w całej Grupie. Samochód kosztuje od 369 900 złotych (Kia EV6 GT – od 399 900 zł), wydaje się być próbą powrotu marki do sytuacji, w której Hyundai wywołuje sportowe skojarzenia, a Kia… sobie istnieje. Ioniq 5 N ma dużą baterię, mimo tego trudno go polecić do roli modelu do dłuższych podróży. To spóźniony o całe lata model do zabawy.
Hyundai Ioniq 5 N z bliska
Producent chwali się, że to „najtańsze 650 KM na rynku” /patrz: Hyundai Ioniq 5 N dane techniczne/. Może i „najtańsze”, ale nadal droższe niż w Niemczech, gdzie ceny Ioniqa 5 N zaczynają się od 74 900 euro, równowartości 325 200 złotych, odpowiednika 336 100 złotych. Trudno się temu zresztą dziwić, nasi zachodni sąsiedzi należą do grupy państw rozwijających się, obywatele nie są szczególnie zamożni, więc wyższa cena w Polsce ma sens. Ich warto kusić, nas stać:
Dzięki uprzejmości polskiego oddziału Hyundaia, samochód oglądaliśmy z bliska w hotelu Narvil w Serocku. Egzemplarz miał intrygujący matowobłękitny kolor Performance Blue, mimo tego blacha była w dotyku śliska (a „powinna” być szorstka). Egzemplarz wyglądał na prezentacyjny, miał pozaklejane tabliczki znamionowe i co najmniej jedno dziwne wgniecenie. Przy Ioniqu 5 producent twierdził, że strumień powietrza z dachu wystarczy do oczyszczenia tylnej szyby z kropel wody, życie zweryfikowało te obietnice, więc Ioniq 5 N ma z tyłu normalną wycieraczkę.
W samochodzie są hałaśliwe tryby jazdy, jest też „obrotomierz”, którego wskazówka przy spoczynku drży w okolicy 850 obrotów na minutę. W trakcie „zmian biegów”, deklaruje producent, auto potrafi szarpać, oprogramowanie przewiduje m.in. tryb jazdy na 1/4 mili i tor. Interfejs oprogramowania jest identyczny jak w Kii EV9, przy 60 procent baterii Ioniq 5 N prognozował 189 kilometrów zasięgu, co daje 315 kilometrów na pełnej baterii o pojemności 84 kWh. Według niemieckiego konfiguratora zasięg WLTP Hyundaia Ioniqa 5 N to 448 jednostek, w osiąganiu dużych zasięgów raczej nie pomogą 21-calowe felgi z ładnym wzorem:
Hyundai Ioniq 5 N, „obrotomierz”
Hyundai Ioniq 5 N, opinia redakcji
Osoby, którym ten samochód się podoba, prosimy o zakończenie lektury 🙂
Odnosimy wrażenie, że w Hyundaiu dochodzi do dziwacznej przemiany. Firma albo ma mocarstwowe plany i stać ją na działalność w wielu obszarach, albo też odrobinę się pogubiła. Hyundai Motor Group inwestuje w wodór, inwestuje w latające taksówki, inwestuje w oprogramowanie (SDx), usiłuje szeroko się rozwijać, a jednocześnie „nie dostrzega”, że Kia jest bardziej pragmatyczna i skupiona na swojej roli producenta samochodów. To Kia EV6 dostała podczas premiery większą baterię (77 kWh vs 73 kWh w Ioniqu 5), to Kia EV6 jako pierwsza dostępna była w wariancie GT.
Ten chaos w Hyundaiu widoczny jest w stylistyce: Ioniq 5 miał linię klasyczną, Ioniq 6 – w zależności od oceniającego – uznawany jest za Porsche bądź przekoszone Porsche, nowy Hyundai Kona Electric czy Santa Fe prezentują się już zupełnie dziwnie. Jakby ktoś przekonał producenta, że stylistyka chłopięcych zespołów K-Pop to jest coś, co sprzeda im samochody.
Hyundai Kona Electric (2023) (c) Hyundai
Nowy Hyundai Santa Fe
Podczas pokazu, w którym uczestniczyliśmy, Hyundai Ioniq 5 N wywoływał ekscytację przedstawicieli mediów i influenzerów, ale odnieśliśmy wrażenie, że była to ekscytacja w rodzaju „Wkrótce podriftuję sobie tą furą za darmo, poupalam opony na czyjś koszt”, z naciskiem na „za darmo” i „na czyjś koszt” oraz „czy już można zejść na obiad?” Sylwetka modelu się już lekko opatrzyła, 21-calowe felgi przełożą się na słaby zasięg, niewielki bagażnik utrudni rodzinne wyjazdy.
Jeżeli Hyundai Ioniq 5 N jest taki świetny, niech pokaże, na co go stać. Na Nürburgring. Na razie jest nudny i drogi. Do zabawy polecamy raczej dwukrotnie tańsze MG4 XPower.
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: