Honda i Nissan przestają ze sobą rywalizować, rezygnują z „tradycyjnego podejścia”, zamiast tego łączą siły nad technologią produkcji samochodów elektrycznych. Kooperacja ma być szeroka, będzie dotyczyć zarówno podzespołów, jak i oprogramowania. Dotychczas Honda rozwijała elektryczne zespoły napędowe sama i we współpracy z General Motors, Nissan z kolei funkcjonował w ramach Aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi.
Honda i Nissan pod rękę ku emobilności
Honda i Nissan to odpowiednio drugi i trzeci największy producent samochodów w Japonii po Toyocie, każdy o eksporcie przekraczającym 3 miliony samochodów rocznie, mówimy więc o współpracy na naprawdę wielką skalę. List intencyjny podpisany w piątek, 15 marca, ma pozwolić obu przedsiębiorstwom konkurencję z „bardzo agresywnymi [firmami, które] atakują rynek z niewiarygodną szybkością”, stwierdził Makoto Uchida, prezes Nissana. „Tradycyjne podejście i konwencjonalna mądrość nie wystarczą do wygranej”.
W podobnym tonie wypowiedział się prezes Hondy, Toshihiro Mibe, który doszedł do wniosku, że od dzisiejszych decyzji zależy pozycja przedsiębiorstw w 2030 roku. I Nissanowi, i Hondzie, i w ogóle całemu japońskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu grożą przedsiębiorstwa z Chin plus Tesla, grupa nowicjuszy stająca się coraz „szybsza i silniejsza”.
Porozumienie nie jest wiążące, nie ma formy umowy, nie oznacza więc, że Nissan kompletnie wyjdzie z Aliansu a Honda zakończy współpracę z General Motors. Nie idą też za nim żadne przepływy kapitałowe czy joint-venture. Jednak Guardian przytacza tutaj ciekawostkę: ponoć już w 2019 roku japoński rząd zachęcał producentów do stworzenia superkoncernu motoryzacyjnego – ale przedsiębiorstwa odrzuciły propozycję (źródło).