Holenderski rząd doszedł do wniosku, że jednak nie ma zamiaru świecić przykładem i opóźni przesiadkę na samochody czysto elektryczne do 2028 roku. Chodzi o to, że na rynku jest „ograniczona liczba aut”, które na tylnej kanapie oferują „wystarczającą” ilość miejsca na nogi i nad głową oraz mają regulowane siedziska lub oparcia. Politycy nie mogą cierpieć niewygód.
Polityk musi mieć przestrzeń.
W holenderskim rządzie tylko dwa ministerstwa z 31 wykorzystują samochody elektryczne. Kolejne 20 stosuje modele zelektryfikowane, reszta jeździ zwykłymi autami spalinowymi. Planowano, że przedstawiciele rządu będą dawali przykład innym politykom i przesiądą się na elektryki, ale teraz wiadomo już, że tak się nie stanie. Holenderski Telegraaf dowiedział się, że to kwestia „obowiązujących obecnie kontraktów na auta w taborze”, „efektywnego wykorzystania zasobów”, no i wspomnianego braku komfortu.

Wnętrze Maybacha EQS, koncepcyjnego elektrycznego Maybacha bazującego na Mercedesie EQS SUV
Wobec głosów krytyki, że na rynku pojawiła się spora liczba przestronnych elektryków w rozmaitych konfiguracjach (np. BMW iX, Mercedes EQS), ministerstwo spraw wewnętrznych odrzekło, że istotne są także inne cechy. Chodzi mianowicie o to, że samochód wiozący ministra musi być zawsze gotowy do odjazdu z wybranego miejsca, więc „potrzebna jest duża bateria, która szybko się ładuje”. Ważna jest również możliwość zastosowania opancerzenia, a to zwiększa wagę pojazdu.
Przedstawiciele organizacji promującej elektryki przyznają, że owszem, pancerz może zmieniać sytuację, ale reszta nie jest problemem, nie jest nim także zasięg. Mimo tego na zmianę pojazdów na elektryczne zdecydowało się dwóch ministrów, pozostali mają wykorzystywać dotychczasowe samochody. Z jednej strony więc holenderski rząd wydaje się wspierać auta zeroemisyjne, ale do rozpoznawania terenu bojem zachęca raczej obywateli.
Zdjęcie otwierające: Rolls-Royce Spectre, pierwszy elektryczny RR podczas zimowych testów. Ten model powinien zapewnić wystarczającą ilość wygody i zasięgu zarówno holenderskim, jak też polskim politykom.