Dla wielu branż przemysłu motoryzacyjnego samochody wodorowe są o wiele lepszym rozwiązaniem niż auta elektryczne. Garrett Motion zajmujący się produkcją turbosprężarek też próbuje odnaleźć się w nowej zeroemisyjnej rzeczywistości. Firma rozpoczęła w mediach społecznościowych kampanię reklamową kompresora, który służy do doładowania ogniw paliwowych. Dosłownie: chodzi o zwiększanie ciśnienia we wnętrzu ogniw, by przepływało przez nie więcej powietrza.
Dwustopniowy kompresor o mocy do 20 kW i pompujący do 4 barów
Pomysł Garretta jest prosty: zasilany elektrycznie kompresor zwiększa ciśnienie powietrza w ogniwach paliwowych do 4 barów, 4 000 hPa, mniej więcej czterokrotności ciśnienia atmosferycznego. Większy przepływ powietrza oznacza, że z tego samego ogniwa da się wykrzesać więcej mocy. Garrett mówi o zmniejszeniu zestawu ogniw „w stosunku do poprzednich systemów” aż o 40 procent.
Kompresor może pracować w trybie ciągłym z mocą do 20 kW, jest [stosunkowo] cichy i nie wymaga oleju, nie ma więc ryzyka zanieczyszczenia powietrza. Oceniając po informacjach zamieszczonych na stronie, urządzenie znalazło już zastosowanie w Hondzie Clarity Fuel Cell, która zresztą niedawno wypadła z produkcji. Dzięki kompresorowi rozmiary pakietu z ogniwami paliwowymi udało się zmniejszyć o 30 procent w stosunku do wcześniejszej generacji modelu.
Sądząc po tym, jak brzmią Toyota Mirai i Mirai II, rozwiązanie nie jest nowe i znalazło zastosowanie lata temu. Właśnie za sprawą kompresorów auta na wodór nie są tak ciche, jak elektryki. Oferta Garretta musi być zatem skierowana do integratorów, firm rozważających zastosowanie ogniw paliwowych w swoich pojazdach, na razie nie ma mowy o branży tuningowej.