Jim Farley, prezes Forda, ogłosił, że od stycznia 2024 roku ceny elektrycznych modeli marki będą ostateczne i niepodlegające negocjacji. Chodzi o ułatwienie życia klientom oraz zmniejszenie zapasów samochodów, które zostały już wyprodukowane i teraz zalegają w placówkach dealerskich. Nowe podejście marketingowe oznacza skupienie się na człowieku i budowanie lojalności wśród nabywców zamiast wydawania miliardów dolarów na reklamę w telewizji i mediach.

Ford: Bezpośredni kontakt z nabywcą, bez marnowania pieniędzy

Tesla przeorganizowała świat motoryzacji, teraz coraz mocniej wpływa też na świat mediów. Z nowocześnie prowadzonymi relacjami eksperymentuje Volkswagen (patrz: ID. Drivers Club), zapragnął ich Ford. Oprócz skuteczności amerykańska firma szuka też oszczędności, a gdy trzeba ciąć wydatki, marketing zawsze idzie pod nóż jako pierwszy. O „wydawaniu miliardów na reklamy w telewizji” prezes Forda mówi raczej nieprzychylnie (źródło; zapis prezentacji TUTAJ).

Interesującym podejściem jest ustalenie sztywnych cen, żeby klienci nie nastawiali się na otrzymanie jakichkolwiek rabatów. Koszt zakupu nie będzie podlegał negocjacji, kwoty mają być kalkulowane w sposób transparentny, sam proces konfigurowania auta ma być elastyczny, żeby już na starcie wzbudzić w potencjalnych nabywcach pozytywne uczucia. Celem jest budowanie relacji, by w przyszłości klienci szli do tego samego dealera, podkreślił Doug Field, menedżer Forda ds. technologii i zaawansowanego rozwoju produktu.

Auta nie powinny zalegać na przysalonowych parkingach, Ford chce uruchomić „centra uzupełniające”, które zdołają przechować parotygodniowe dostawy. Samochód powinien trafić z takiego centrum wprost do rąk odbiorcy w mniej niż 10 dni. Zakup pojazdu z gamy Model e (tylko elektryki) będzie można sfinalizować online w witrynie producenta, samochód może zostać dostarczony nawet pod dom klienta, jednak nadal ma to być relacja między salonem a nabywcą, w której Ford będzie tylko pośrednikiem-nadzorcą. Nowa polityka sprzedaży ma wejść w życie w styczniu 2024 roku.

Nota od redakcji Elektrowozu: wiele firm mniej lub bardziej wprost sygnalizuje nam, że Tesla mocno ich zainspirowała. Spodobał im się bezpośredni marketing i kontakt z nabywcą – a ten w czasach social mediów jest trywialny do utrzymania. Niektórzy sugerują, że po czasach hossy, gdy na rynek będą trafiały liczne nowe modele (tj. do lat 2026/27), media powinny nastawić się na głód. Pieniądze będą kierowane gdzie indziej.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 8 głosów Średnia: 4.5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować reklamy poniżej: