Fiat zadecydował o obniżeniu liczby wytwarzanych Fiatów 500 z 300 do 210 oraz o produkcji samochodu na jedną tylko zmianę zamiast dwóch, jak dotychczas. Związki zawodowe ujawniły, że chodzi o niedobory baterii, a nie o brak zainteresowania samochodem, który we Włoszech bije rekordy popularności.
Kolejny producent wchodzi w elektryki i znowu to samo
Problem Fiata nie jest nowy. U większości producentów startujących z masowym wytwarzaniem aut elektrycznych było słychać o spadkach liczby produkowanych aut ze względu na niedobory ogniw. Komunikat związków zawodowych jest jednak nieprecyzyjny: nie dowiadujemy się, czy chodzi o niewystarczającą szybkość montażu akumulatorów (ogniwa->moduły->akumulatory), czy może o problemy po stronie Samsunga SDI, który jest dostawcą ogniw. A może błąd jest jeszcze gdzieś indziej i dotyczy, dajmy na to, niedoborów układów scalonych do systemów zarządzania baterią (BMS-ów)?
Pierwsze egzemplarze zaczęły zjeżdżać z linii montażowych na początku 2021 roku. Ograniczenie produkcji właściwie tuż po jej starcie oznacza ryzyko cięć wśród załogi oraz wydłużenie czasu oczekiwania na auto:
W Polsce Nowy Fiat 500 – bo taką nazwą posługuje się producent – kosztuje od 98 900 złotych dla mniejszej baterii i od 126 900 złotych dla wariantu z baterią powiększoną do 37,3 (42) kWh. Na razie nie widać, żeby samochód cieszył się jakąś szczególnie dużą popularnością, jest trudny do wyśledzenia w statystykach.
Pan Paweł, nasz Czytelnik i właściciel firmy Project: Car, kupił pierwszy w Polsce egzemplarz Nowego Fiata 500 z limitowanej edycji La Prima kosztującej 155 000 złotych. Oto jego wrażenia – zachęcamy do zapoznania się z nimi osoby, które poszukują samochodu-gadżetu, natomiast raczej zniechęcamy ludzi, którzy czekają na tanie auto elektryczne:
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: