Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

Elektryki nie będą tanieć z jeszcze jednego powodu. Nie radzę czekać z zakupami, chyba że do roku 2025 [felieton]

To już wiecie: rosnące ceny surowców, spadek wartości złotówki, coraz wyższe koszty transportu, duże zapotrzebowanie na ogniwa wobec ciągle jeszcze niewystarczającej produkcji – to wszystko powoduje, że ceny samochodów elektrycznych będą rosły. Ale jest coś jeszcze, na co właśnie zwrócił nam uwagę przedstawiciel pewnej firmy motoryzacyjnej.

Samochody elektryczne będą droższe, bo jest coraz więcej modeli zelektryfikowanych, szczególnie hybryd plug-in

Pamiętacie, jak to było z VW e-Up, Skodą Citigo E iV i Seatem Mii Electric? Po pierwszej euforii Seat został wycięty z większości rynków. Skoda pojawiła się tylko na chwilę i znikła. Volkswagen też znikł i od tamtej pory pełni rolę efemerydy, pojawia się tylko z rzadka. Dlaczego? Bo Volkswagen dokładnie wie, ilu elektryków potrzebuje, żeby zbilansować emisję samochodów spalinowych – więc skupia się na sprzedaży aut droższych z wyższymi marżami, a model najtańszy precyzyjnie nam dawkuje.

Trudno się dziwić.

Ale idźmy dalej: elektryfikacja postępuje. Coraz trudniej jest znaleźć samochód, który nie byłby co najmniej nibyhybrydą (mHEV). Rośnie popularność starych hybryd (HEV), rośnie liczba hybryd ładowanych z gniazdka (PHEV). Emisja tych ostatnich jeszcze przez chwilę będzie liczona na preferencyjnych warunkach, dlatego producentom opłaca się się je sprzedawać.

A jeśli jakiś wariant spotka się z dużym zainteresowaniem – bo będzie ładny, szybki, mocny, zaoferuje dobry stosunek możliwości do ceny albo wyróżni się na rynku – to może się nagle okazać, że producent przestanie silić się na sprzedaż elektryków i zaspokoi potrzeby hybrydą/hybrydami. Dla firmy to czysty zysk: brak konieczności konkurowania z innymi modelami, brak potrzeby organizowania większej liczby ogniw Li-ion, dwa zespoły napędowe do przeglądu zamiast jednego przy każdym serwisie gwarancyjnym.

W ten sposób Mazda CX-60 PHEV może sprawić, że Mazda MX-30 przestanie być oferowana w dobrej cenie. Honda CR-V PHEV zepchnie w kąt Hondę e. I tak dalej, i tak dalej. Przecież „skoro baterię z jednego elektryka można podzielić między dwa inne wysokomarżowe samochody, to dlaczego by tego nie zrobić”? Wiecie, jaka jest pojemność baterii nowej Mazdy CX-60 PHEV? 17,8 kWh. A elektrycznej MX-30? 35,5 kWh. Akumulator, ciach!, na pół i z jednego samochodu robią się dwa, z których każdy kosztuje o 80 tysięcy złotych więcej. W tym podejściu nie ma niczego nielegalnego, w końcu takie ustalono reguły gry.

Nie zdziwcie się, gdy w nadchodzących latach namnoży się hybryd plug-in, a elektryków w niektórych markach będzie jak na lekarstwo, również pod względem liczby dostępnych egzemplarzy. Walka toczy się o zysk. I o życie.

Wszystkie zdjęcia (c) Mazda. Oczywiście japoński producent nie jest jedynym, który skupia się na hybrydach plug-in, bo w tej dziedzinie przoduje bodaj Mercedes, ale przykład Mazdy CX-60 i MX-30 wydał nam się godny uwagi.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 3.7]
Exit mobile version