Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

ElectroMobility Poland: Nikt wam tyle nie da, ile my wam obiecamy. Dajcie 4,5 miliarda, to będzie nawet fabryka i _marka_

ElectroMobility Poland, firma znana przede wszystkim z tego, że ma głównie obciążenia kosztowe, rozesłała do mediów radosny komunikat. „Jesteśmy perfekcyjnie przygotowani a złożenie wniosku oznacza wejście w etap działania. Czas smuty się skończył – teraz po prostu dowieziemy ten projekt”. Firma chce 4,5 miliarda (!!!) złotych, po 120 złotych od każdego Polaka, wliczając niemowlaki i emerytów, na „budowę polskiego hubu elektromobilności”, czyli żeby dać nam coś, czego nie ma.

ElectroMobility Poland lepsze niż Daniel O.

ElectroMobility Poland ma „klarowny plan na dekadę”. Chce w sumie 4,5 miliarda złotych, czyli praktycznie cały budżet programu E3.1.1., który przewiduje dofinansowania w wysokości 4,78 miliarda złotych. Chce te pieniądze mimo faktu, że Tomasz Kędzierski, dawny pracownik, obecny prezes ElectroMobility Poland, wie, że koszt uruchomienia i wyposażenia fabryki samochodów elektrycznych już dawno temu wyskoczył w okolice 5-6 miliardów złotych. Chce pieniądze mimo tego, że ElectroMobility Poland miało jedną jeżdżącą i jedną przepychaną skorupę, które w dodatku nie były dopasowane do platform Geely mających docelowo je napędzać. Podsumowując: ElectroMobility Poland nie ma nic, w czym prezes mógłby dziś przejechać choćby kilometr po publicznych drogach.

(c) JAW.pl

Ale ElectroMobility Poland wie, że walczy o życie [i premię prezesa od sukcesów finansowych]. Dlatego firma po „gruntownej rekonstrukcji projektu dostosowującej jego ramy do wyzwań rynkowych” stworzyła cztery filary, w ramach których jest gotowa obiecać wszystko. Teraz już będzie i europejska marka samochodów, i nowoczesna fabryka, i inwestycje. Cytujemy (komunikat agencji Lighthouse, podpisano: „Konrad Domański, Expert, Technology Practice”):

Wniosek jest marzeniem dla rządzących, którzy chcieliby raz na zawsze rozwiązać niewygodny problem wiecznie roszczeniowych górników. Dlatego wystarczy, że wydamy 1,4 miliarda złotych na „rozwój lokalnych dostawców oraz własne badania rozwojowe [ElectroMobility Poland. Dzięki którym przedsiębiorstwo] z partnerem wypracuje model współpracy, w którym obie strony odnoszą korzyści”. Zwrot z inwestycji jest pewny i gwarantowany, jak z polisolokaty: „Zgodnie z założeniami projektu [!!! – to nie są żadne twarde dane, lecz założenie, „tak będzie, bo inaczej biznesplan się wywali” – red.] każda złotówka zainwestowana z KPO ma przyciągnąć cztery złote z rynku prywatnego uruchamiając efekt dźwigni inwestycyjnej”.

ElectroMobility Poland nie ma dziś nawet tego, co widać na obrazku (c) EMP

ElectroMobility Poland nie ma żadnego samochodu, nie ma platformy, nie ma ogniw, nie ma porozumienia z kluczowym partnerem. Na razie „dąży do strategicznej współpracy z jedną z chińskich firm motoryzacyjnych”. Celem jest „nie tylko fabryka i marka samochodowa”, lecz „impuls do rozwoju całego systemu elektromobilności w Polsce”. A gdyby Donald Tusk zwątpił, że pieniądze z KPO „się należą”, w komunikacie podkreślono, że „EMP (…) może pełnić rolę narzędzia nowoczesnej polityki gospodarczej rządu”.

Warto poczytać i ocenić. Chyba powinniśmy wydać te kilka miliardów złotych, prawda?

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 4.2]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Exit mobile version