Jak ustalił Dziennik Gazeta Prawna, ElectroMobility Poland planuje wybudowanie fabryki samochodów elektrycznych. Ma ona kosztować 4,5 miliarda złotych. Część pieniędzy zostanie pozyskana z kredytowania, a na część złożą się firmy z segmentu motoryzacyjnego, czyli Energa, Enea, PGE oraz Tauron Polska Energia.
Fabryka samochodów elektrycznych ElectroMobility Poland
Spis treści
Przypomnijmy dotychczasowe osiągnięcia ElectroMobility Poland, na które wydano kilkadziesiąt milionów złotych:
- ogłoszenie i rozstrzygnięcie konkursu na nadwozie Polskiego Samochodu Elektrycznego,
- ogłoszenie i zerwanie konkursu na projekt funkcjonalny i prototypy Polskiego Samochodu Elektrycznego,
- utajnienie prac nad Polskim Samochodem Elektrycznym,
- uruchomienie inicjatywy Misja Elektromobilność, która ma promować elektromobilność,
- uruchomienie nowej strony internetowej.
Wyraźnie widać, że poziom trudności rósł z czasem, dlatego po paśmie sukcesów technologiczno-inżynieryjnych spółka planuje teraz uruchomienie fabryki samochodów elektrycznych za 4,5 miliarda złotych, z czego nie mniej niż 2,5 miliarda złotych wyłożą Energa, Enea, PGE oraz Tauron. Te same firmy, które skrępowano ustawą zakazującą podwyżek cen energii, by dostosować kwoty do cen obowiązujących na rynku. Aleksandra Bałdys, rzeczniczka ElectroMobility Poland, nie boi się wyzwania: doświadczenia innych start-upów poza Polską wskazują na możliwość realizacji tego przedsięwzięcia na stricte biznesowych zasadach. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że te „biznesowe zasady” nie dotyczą sposobu pozyskania kapitału, który najwyraźniej ma się znaleźć i już.
Planowane koszty to zaledwie część wydatków, jakie na elektromobilność zapowiedział premier Morawiecki podczas szczytu klimatycznego COP24. W ciągu najbliższych 10 lat polski rząd chce wydać w tym segmencie 3-4 miliardy euro (13-17 miliardów złotych, źródło).
ElectroMobility Poland pójdzie ścieżką e.GO?
Ekipa odpowiedzialna za Polski Samochód Elektryczny sprawia wrażenie, że chce iść śladem niemieckiej firmy e.GO. Już w lipcu 2018 roku, gdy e.GO otworzyło linię montażową w Aachen, redakcja www.elektrowoz.pl prorokowała: „Gdyby ElectroMobility Poland utrzymało podobne [do e.GO] tempo, powinno właśnie prezentować funkcjonalne prototypy (takie były plany…), a za rok ruszyłaby fabryka Polskich Samochodów Elektrycznych.” Trafiliśmy w sedno!
Niemiecki startup chwali się, że dzięki zastosowaniu nowoczesnych metod rozwojowych, opracowanie gotowego do produkcji samochodu kosztowało mniej niż 30 milionów euro (źródło). To równowartość niecałych 130 milionów złotych, w Polsce jest więc jeszcze trochę pieniędzy do wydania zanim ruszy centrum produkcyjne. Co ciekawe, uruchomienie fabryki e.GO okazało się tańsze – całkowity koszt oszacowano na 25,7 miliona euro, czyli równowartość 111 milionów złotych (źródło). Niemiecki startup wydał więc więcej pieniędzy na opracowanie prototypu, ale potrzebował 40 razy mniej pieniędzy na uruchomienie produkcji.
Linia montażowa e.GO powstała na bazie dawnych zakładów przemysłowych Philipsa, a firmą kierują inżynierowie – może tutaj tkwi tajemnica innych proporcji kosztów?…
Wiceminister energii Tadeusz Skobel twierdzi, że przy optymistycznych założeniach, produkcja Polskich Samochodów Elektrycznych mogłaby ruszyć w 2022 roku. Niemieckie e.GO miały zjechać z linii montażowych pod koniec 2018 roku, ale ze względu na problemy z dostawcami, terminy przesunęły się na rok bieżący.
W 2018 roku w Polsce kupiono 620 samochodów elektrycznych i 704 hybrydy plug-in. Plasuje nas to na szarym końcu w Europie w liczbie kupionych aut w stosunku do liczby obywateli. Tanie Polskie Samochody Elektryczne mogłyby rozwiązać problem.
Na ilustracji: jeden z projektów Polskiego Samochodu Elektrycznego, który brał udział w konkursie na nadwozie (c) ElectroMobility Poland