W sierpniu 2020 roku pewien Chińczyk uległ poważnemu wypadkowi. Utrzymywał, że to wina Tesli Model 3, która nie dość, że zaczęła się rozpędzać, to jeszcze przestał w niej działać pedał hamulca. Okazuje się, że do wypadku doprowadził sam kierowca wciskając pedał przyspieszenia aż do samego końca – ale nie przyznawał się do tego dopóki nie usłyszał wyroku sądu.
„Ten głupi młotek, uderzył mnie w palec!”, czyli co robimy, żeby tylko zrzucić z siebie winę
Chińczyk zderzył się z barierami na parkingu w mieście Wenzhou (wschodnie Chiny). Historia obiegła chińskie i niektóre światowe media. Śledztwo szybko wykazało, że zawinił kierowca, który pomylił pedał przyspieszenia z hamulcem. Mimo tego właściciel samochodu utrzymywał i rozpowszechniał tezę, że do wypadku doprowadził jego samochód, który zaczął się samoistnie rozpędzać, choć Autopilot był wyłączony. Po którejś z kolejnych awantur z udziałem jego lub jego córki firma Muska wytoczyła mu proces.
Kierowca przegrał w sądzie pierwszej i drugiej instancji. Zgodnie z wyrokiem zdecydował się na publiczne przeprosiny producenta na portalu społecznościowym Weibo, ma też wynagrodzić Tesli straty, które spowodował rozpowszechniając fałszywe informacje (źródło).
Temat „nagłych niezamierzonych przyspieszeń”, w trakcie których samochody z firmy Muska rozbijały się na przeszkodach i budynkach, był swego czasu badany przez amerykańską Krajową Administrację ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA). Szybko wyszło na jaw, że we wszystkich przypadkach, w których urzędnicy zdołali dotrzeć do dzienników (logów) samochodu, winny był człowiek. Zdarza nam się bowiem pomylić pedał hamulca z pedałem przyspieszenia, a później uznajemy to za tak głupi błąd, że wstydzimy się do niego przyznać (albo boimy się strat finansowych?).