Jak to zwykle w Tesli bywa, z dnia na dzień zmieniła się cena Tesli Model S w obydwu dostępnych obecnie wariantach: Long Range Plus i Performance. Samochody podrożały o dokładnie 22 500 złotych. Po staremu został tylko wariant Plaid, którego dostawy powinny ruszyć pod koniec 2021 roku.

Ceny w Tesli po latach obniżek i cięć idą w górę

Porównajmy kwoty sprzed i po podwyżkach:

  • Tesla Model S Long Range Plus (652 jedn. WLTP): 350 990 złotych -> 373 490 złotych, +22,5 tys. zł, +6,4 procent,
  • Tesla Model S Performance (639 jedn. WLTP): 425 990 złotych -> 448 490 złotych,+22,5 tys. zł, +5,3 procent,
  • Tesla Model S Plaid („840+ km”): 614 490 złotych -> 614 490 złotych, bez zmian.

Warto tutaj jednak zaznaczyć, że w połowie października doszło do całkiem sporej obniżki cen samochodów. Przed nią Tesla Model S Long Range (jeszcze bez „Plus”) kosztowała od 364 990 złotych, więc aktualna podwyżka nie jest aż tak znacząca i wynosi mniej niż 10 tysięcy złotych. Wygrał ten, kto zdecydował się na zamówienie samochodu w ciągu ostatnich kilku tygodni.

W podobnym stopniu podrożała też Tesla Model X. Aktualne ceny wynoszą:

  • Tesla Model X Long Range Plus (561 jedn. WLTP): 412 490 złotych,
  • Tesla Model X Performance (548 jedn. WLTP) -> 487 490 złotych.

Producenci (dystrybutorzy) mają różne strategie podwyżek, na podstawie których można próbować wyciągać wnioski na temat ich motywów. Gdy tańszy model drożeje bardziej, może chodzić o zwiększenie marży i zachęcenie do zakupu droższych wariantów. Gdy różne wersje drożeją o mniej więcej tyle samo kwotowo, może być to inwencja sprzedawcy (salonu), gdy ich cena rośnie o tyle samo procentowo, może chodzić po prostu o globalną podwyżkę cen.

Pogdybajmy: w Tesli procentowo bardziej podrożał model tańszy, jednak kwotowo wartości są identyczne. Mogłoby to sugerować wyższe stawki gdzieś na ostatnich etapach podróży do nabywcy, na przykład wyższe ceny transportu morskiego lub rosnące koszty montażu aut w Tilburgu (Model S i X dla Europy są składane w Holandii). Ale oczywiście może chodzić też o wyższy poziom finansowania Superchargerów i [nowych] warsztatów z pieniędzy generowanych bezpośrednio w Europie.

Portal Electrek spekuluje wreszcie, że może chodzić o odświeżenie gamy modelowej (źródło), o co oba modele proszą się zresztą od dawna. Przekonamy się o tym w marcu 2021 roku, gdy auta z nowej, droższej serii zaczną docierać do nabywców – ceny wzrosły bowiem o podobną kwotę w całej Europie.

Nasz Czytelnik, Pan Jacek, potwierdził przy okazji, że zamówione wcześniej samochody nie podrożeją, nawet jeśli przesunięto termin ich dostawy (źródło).

Zdjęcie otwierające: Nowa, wyższa cena Tesli Model S (c) Tesla

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 3]