Cieszymy się z wzrostu liczby modeli aut elektrycznych na rynku, ale ten miecz jest obosieczny. Niedługo po wprowadzeniu Renault Megane E-Tech Elektrycznego dystrybutor po cichu podniósł ceny Renault Zoe. Obecnie najtańsza wersja kosztuje 155 000 złotych, samochód więc niebezpiecznie (dla siebie) zbliżył się do Hyundaia Kona Electric.

Renault Zoe – ceny i konkurencja

Renault Zoe to dość specyficzny model. Choć producent zaszeregowuje go do segmentu B, wysoka pozycja za kierownicą i wymiary niemal identyczne jak Captura sprawiają, że uczciwiej byłoby go klasyfikować jako minivana (mini MPV) lub B-SUV-a. Z tego względu jego bezpośrednią konkurencją jest raczej Hyundai Kona Electric niż Peugeot e-208. Być może producent też to dostrzegł, bo Zoe powróciło do swojej ceny sprzed kilku lat. Tej, przy której samochód był po prostu drogi.

Aktualnie najtańsze Renault Zoe w wersji Zen kosztuje od 155 000 złotych, wariant Intens to wydatek startujący od 161 000 złotych. Przy Zen w standardzie otrzymamy m.in. 7-calowy ekran środkowy, 16-calowe felgi aluminiowej, podgrzewaną tylną szybę, w pełni LED-we światła przednie z systemem automatycznego wyłączania świateł drogowych, czujnik deszczu, manualną klimatyzację, no i oczywiście silnik o mocy 80 kW/110 KM napędzający przednie koła (R110) oraz baterię o pojemności ~55 (52) kWh chłodzoną powietrzem.

W edycji Intens dostaniemy dodatkowo kamerę cofania, automatyczną klimatyzację, kartę Renault zastępującą kluczyk, indukcyjną ładowarkę do smartfona czy samoczynnie ściemniające się lusterko. Silnik jest mocniejszy, ma 100 kW/135 KM (R135), bateria zostaje po staremu. Ten wariant obiecuje do 386 jednostek WLTP zasięgu, do 330 kilometrów realnie w trybie mieszanym, ale przy temperaturach powyżej 10-15 stopni Celsjusza.

Gdy temperatury mocno spadają, zasięgi obu wersji zmniejszą się o około 1/3 ze względu na brak wystarczająco wydajnego chłodzenia (ogrzewania) baterii.

Ani Zen, ani Intens NIE MAJĄ w standardzie złącza szybkiego ładowania DC, nabywcy pozostaje więc korzystanie ze złącza Typu 2 (AC) i mocy do 22 kW, w obu wariantach zapłacimy za tę opcję 4 300 złotych. Żadna z edycji nie posiada też podgrzewanych foteli czy kierownicy, za tę opcję dopłacimy 1 800 złotych (pakiet Zimowy). Większy ekran na kokpicie to wydatek wynoszący 3 000 złotych, a jeśli potrzebujemy lepszego dźwięku, zapłacimy dodatkowe 1 000 złotych. Przekątna wyświetlacza z pierwotnych 10 cali skurczyła się do 9,3 cala.

Jeśli zatem zdecydujemy się na model z dobrą dynamiką (mocniejszy silnik) i dodamy do niego złącze szybkiego ładowania, większy wyświetlacz centralny (mniejszy wygląda bardzo źle) oraz pakiet Zimowy, przebijemy 171 000 złotych. Dla porównania: Hyundai Kona Electric (2022) z podgrzewaniem foteli, klimatyzacją automatyczną i podgrzewaną baterią 39,2 kWh kosztuje od 167 900 złotych. Przejście na baterię 64 kWh i silnik 150 kW/204 KM to przeskok na 185 900 złotych. Kia e-Soul 150 kW/204 KM, 64 kWh? Od 164 900 złotych w pakiecie M, od 175 400 zł przy L.

Peugeot e-208 100 kW/136 KM, 50 (45) kWh w pakiecie Allure Pack startuje od 142 400 złotych, Peugeot e-2008 z identycznym zespołem napędowym kosztuje od 164 900 złotych. Kto więc kupował te modele w cenach 125-140 tysięcy złotych, ma powody do radości – szczególnie, że nadal może ubiegać się o dopłatę w ramach programu „Mój elektryk”.

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: dzięki za zwrócenie uwagi, Panie Michale.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 2.5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: