Chiński BYD, który depcze Tesli po piętach, gdy chodzi o liczbę sprzedanych samochodów elektrycznych na świecie, i absolutnie prowadzi, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie Państwo Środka, uznał, że aktualnie nie da się wyprodukować samochodów jeżdżących całkowicie samodzielnie, bo technologia nie jest jeszcze gotowa. Firmy, którzy poświęcają siły i środki na rozwój autonomii, powinny raczej skupić się na optymalizacji procesu produkcji.
BYD z dobrą radą dla wszystkich
BYD twierdzi, że przeanalizowało autonomię z punktu widzenia ludzkiego (psychologicznego) poczucia bezpieczeństwa, obowiązującego prawa, technologii, etyki – i nie dostrzega logiki w trendzie. Jazda samodzielna, bez udziału człowieka, ma być czymś bardzo, bardzo odległym i „w zasadzie niemożliwym”. Firmy, które inwestują w tę technologię, po wielu latach przekonają się, że jest to droga donikąd (źródło).
Tymczasem nad jazdą autonomiczną intensywnie pracuje firma Muska, całe garnitury sensorów pojawiają się też w niektórych startupach (np. Nio) czy modelach tradycyjnych marek (Geely). Chińskie przedsiębiorstwa rozwijają pojazdy jeżdżące samodzielnie, pewne przedsiębiorstwa zyskały nawet pozwolenia na lokalne testy z wykorzystaniem dróg publicznych. Z drugiej strony: żaden producent nie dysponuje oficjalnej homologacji pozwalającej mu na sprzedaż samochodów autonomicznych na wolnym rynku – bo chińscy urzędnicy nikomu takowej nie przyznali.
BYD, owszem, wprowadza systemy wsparcia kierowcy (ADAS), jednak przestrzeń do optymalizacji i budowania wartości dostrzega gdzieś zupełnie indziej. To ludzie, którzy są niezbędni do montażu samochodów w fabryce dowolnej marki i którzy kosztują około 150 000 yuanów rocznie (równowartość 91 100 zł rocznie, 7 600 zł miesięcznie). W ciągu kilku lat taki robotnik zarabia tyle, ile kosztuje dobrej klasy auto. Dlatego automatyzacja produkcji przynosi znacznie lepsze wyniki niż wypracowanie technologii jazdy autonomicznej. Szczególnie, że maszyny nie śpią ani nie jedzą.
Nota od redakcji Elektrowozu: ciekawe spojrzenie. BYD skupia się na automatyzacji i chyba próbuje dać sygnał rynkowi, że będzie walczyć o obniżanie kosztów [wytwarzania] aut. Na technologiczne ekstrawagancje dopiero ma przyjść czas. Pozostaje pytanie, czy nabywcy wolą niższe ceny, czy może samochód odciążający swojego kierowcę…
Interesujące pytania uzupełniające w kwestii autonomii zadał Pan Tomek: