Prezes BMW, Oliver Zipse, spodziewa się, że wodorowe ogniwa paliwowe będą stosowane seryjnie do końca dekady. Takie deklaracje mają w BMW długą historię, pierwsze samochody producenta przystosowane do spalania wodoru były gotowe już w latach siedemdziesiątych minionego wieku. Od wielu dekad prace są niemal na finiszu, zawsze potrzeba tylko odrobiny rządowego wsparcia i pieniędzy podatników, by pokonać ostatni problem, tj. brak współpracy ze strony praw fizyki.

BMW na wodór to historia prawie tak stara jak turbosprężarki w samochodach

Jak skrupulatnie wylicza strona DieBrennstoffZelle, pierwszy zasilany wodorem samochód niemieckiego producenta, BMW 520h, został zaprezentowany w 1979 roku. Silnik modelu mógł być zasilany ciekłym H2 lub benzyną. Oczywiście zbiorniki na wodór musiały być izolowane termicznie (zbiorniki kriogeniczne), ponieważ przy ciśnieniu atmosferycznym gaz staje się cieczą dopiero w okolicy -253 stopni Celsjusza.

Prototypowe BMW na wodór z 1984 roku, następca modelu z 1979 roku (c) BMW

Prace szły błyskawicznie, już w latach osiemdziesiątych BMW zaczęło się spodziewać, że auta z silnikami na wodór trafią do oferty w ciągu 3-5 lat. Eksperymenty ze spalaniem H2 rozpoczął też Mercedes. Samochody prezentowały się świetnie, osiągały ponad 100 kilometrów zasięgu na jednym tankowaniu i mogły stać do tygodnia zanim cały gaz wyparowywał ze zbiorników. Minęło ledwie kilkanaście lat i w roku 2000, po wyprodukowaniu kilkunastu prototypowych BMW 750hL producent uznał, że napęd wejdzie do oferty w 2001 roku.

Mgnienie oka później, w 2024 roku, Oliver Zipse obiecuje świetlaną przyszłość wodoru. Po raz kolejny deklaracje te pojawiają się mniej więcej w tym samym czasie, gdy dostępne są rządowe pieniądze na rozwój paliwa alternatywnego do benzyny i oleju napędowego. Zdaniem Zipsego seryjne użycie wodorowych ogniw paliwowych do napędzania pojazdów jest możliwe pod koniec dekady. Nie jest jasne, czy zbiorniki będą przechowywać wodór ciekły, czy może gazowy – ten ostatni mniej opłaca się producentom i sprzedawcom, bo nie ucieka.

BMW na razie nie idzie tak daleko, jak Toyota. Nie planuje spalania gazu w cylindrach.

Nota od redakcji Elektrowozu: a wystarczyłaby prosta zmiana jednej stałej fizycznej, żeby ten nieszczęsny wodór dawał się skroplić przy -20 stopniach Celsjusza. Ewentualnie można by stosować zbiorniki z grawitacyjnymi zakrzywiaczami czasoprzestrzeni, by gaz tankować w trybie ciągłym ze Słońca. I wtedy jeździlibyśmy na nim od dawna.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 4.7]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: