BMW pokazało zdjęcia zamaskowanego BMW iNext. Bryła nadwozia nie wywołuje u nas szczególnej ekscytacji – jest zbyt mocno zafałszowana. Zaintrygowały nas natomiast reflektory, które zdają się nawiązywać do BMW i3/i8, wyświetlacz ciągnący się przez całą szerokość kabiny oraz rozmiary pojemnika na baterię. Oczywiście większość z tych spostrzeżeń to tylko domysły.
BMW iNext: specyfikacja i wszystko, co zauważyliśmy
Z naszego punktu widzenia najważniejszą liczbą w całej specyfikacji jest zasięg. BMW obiecuje „700 kilometrów”, ale firma regularnie przedstawia wyniki według „procedury WLTP przeliczonej na NEDC w celach porównawczych”. Gdyby tak było i tym razem, zasięg BMW iNext wynosiłby realnie około 470 kilometrów.
Z nowych zdjęć trudno wyczytać ostateczny kształt samochodu, ponieważ maskowanie skutecznie utrudnia percepcję auta. Na razie bryła sprawia wrażenie poprawnego kombi. Dość zaskakująca wydaje się długość przedniej maski, jak gdyby komorę z przodu zaplanowano nie tylko na falownik i silnik elektryczny, ale też na solidne V8 lub co najmniej R6. Cóż, BMW zapowiada, że platforma ma być uniwersalna, czyli powinna obsłużyć zarówno samochody spalinowe, jak i elektryczne:
Przód jest niemal w całości zamaskowany. Celowo zapalone reflektory odciągają wzrok od kształtu świateł, jednak po przyjrzeniu się dostrzeżemy U-kształtną linię nawiązującą do BMW i8 lub BMW i3:
Na dole zaplanowano umiarkowanej wielkości wloty powietrza, na środku, w nerkowatej atrapie chłodnicy, umieszczono radar. Same nerki będą podkreślały muskularność auta, więc nie będą aż tak spłaszczone, jak te w BMW i8.
Producent mocno zadbał o to, żeby zdjęcia wykonywać z dołu, dlatego spodziewamy się, że obecny w kabinie ekran faktycznie będzie zauważalny i wpłynie na odbiór auta jako pojazdu nowoczesnego, wręcz pochodzącego z przyszłości:
Na ujęciu z przodu widać na przykład, że mimo dużej szerokości i łukowatego kształtu wyświetlacz w niektórych miejscach jest przezroczysty (szczelina między maską a komorą silnika).
Sam przód BMW iNext sprawia wrażenie mocno skompresowanego, jest to jednak zasługa odpowiedniego kadru. W przeciwieństwie do samochodów czysto elektrycznych Volkswagena, gdzie nadkola dosłownie wjeżdżają do kabiny, tutaj kończą się one kawałek przed przestrzenią dla pasażerów – dobrze widać to na załamaniu bok-kabina za lewym (od naszej strony patrząc) kołem:

Komora silnika BMW iNext. Zwróć uwagę na łukowato wygięty wyświetlacz w szczelinie między maską a przodem auta (zaznaczony strzałką) oraz na miejsce, w którym bok samochodu łączy się z kabiną (c) BMW

Volkswagen ID. Crozz. Przyjrzyj się początkowi kabiny – przestrzeń pasażerska startuje dosłownie nad kołami. W BMW iNext (zdjęcie na górze) kabina i nadkola sprawiają wrażenie oddzielonych co najmniej kilkoma centymetrami przestrzeni
Kable, rurki i linki zostały nieco ściśnięte, by powodować wrażenie chaosu. Na zdjęciu brakuje falownika, jest natomiast chłodnica, dostrzeżemy też półośki napędzające koła przednie.
> Porsche pokazało fragment kokpitu Taycana. Z liczników wynika tylko 381 km zasięgu
Szczególnie mocno zaintrygowała nas poprzeczna „belka” ciągnąca się przez całą szerokość samochodu (strzałki poniżej). Owszem, może być to element konstrukcji nadwozia, wydaje nam się jednak, że to przód pojemnika baterii. Wskazuje na to jego kształt, grubość oraz majaczące przy lewym grocie strzałki czerwone lub pomarańczowe obiekty. Tego samego elementu nie widać na zdjęciu z robotami:
Podłoga wydaje się płaska na praktycznie całej długości kabiny. Uwzględniając szacunkowy rozstaw osi można domniemywać, że bateria ma długość około od 1,7 do 2 metrów. To sugeruje pojemność wynoszącą około 100 kWh, szczególnie, że akumulatory prawdopodobnie wybrzuszą się pod tylnymi siedzeniami. Ale na razie to tylko spekulacje.
BMW iNext trafi do sprzedaży w 2021 roku.
Zdjęcia: (c) BMW / Wilfried Wulff