Szef rozwoju w BMW, Klaus Froehlich, stanowczo zaprzeczył jakoby BMW stosowało oprogramowanie fałszujące emisję spalin. Twierdzi, że firma będzie walczyć z oskarżeniami.
Nie będzie Dieselgate z BMW?
Przypomnijmy: niemiecka organizacja proekologiczna Deutsche Umwelthilfe przeprowadziła badania samochodu BMW 320d. Podczas testów na hamowni zgodny z normą Euro 6 samochód miał emitować poniżej 80 mg tlenków azotu na 1 kilometr – czyli test przeszedł pozytywnie.
Jednak powyżej pewnych granicznych szybkości zaszyte w BMW oprogramowanie miało wyłączać EGR i samochód miał emitować średnio 470 miligramów tlenków azotu na 1 kilometr. Deutsche Umwelthilfe podało nawet te graniczne szybkości:
> Niemcy wykryli oprogramowanie fałszujące emisję spalin w BMW 320d
BMW stanowczo odrzuciło te oskarżenia, uważa je za bezpodstawne. Koncern motoryzacyjny twierdzi, że nie ma żadnych mechanizmów, które sprawdzałyby, czy samochód nie podlega właśnie testom emisji. System kontroli spalin mają być aktywne przez cały czas, a firma ma zamiar stanowczo walczyć z oskarżeniami.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|