Dziwna sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Amerykański Biały Dom zaprosił do siebie krajowych producentów samochodów, by poinformować ich o planach administracji dotyczących ograniczeń emisji i promocji aut elektrycznych. Na wydarzeniu pojawili się przedstawiciele Forda, General Motors i Stellantis, zabrakło natomiast Tesli.
Brak zaproszenia dla Tesli. Faux pas czy „oni już to wszystko wiedzą”?
Spotkanie miało miejsce w czwartek, 5 sierpnia. Pojawiły się tam rdzennie amerykańskie marki, jak Ford i General Motors, ale zaproszono też przedstawicieli europejskiego koncernu Stellantis jako właścicieli marki Chrysler. Zapomniano (?) o Tesli, która – jak mówią analitycy – jest dziś najbardziej amerykańską marką samochodów na świecie.
Portal CleanTechnica, który analizował wydarzenie, sugerował, że Tesla mogła otrzymać zaproszenie, ale je odrzuciła. Tę opcję zdementował Elon Musk na Twitterze. Innym możliwym wytłumaczeniem jest „Tesla to już wszystko wie, a w dodatku nie sprzedaje pickupów”. Ta ostatnia opcja wydaje się najbardziej prawdopodobna, bo ostrzejsze normy emisji w największym stopniu wpłyną na producentów półciężarówek, a w tym segmencie Tesli nie ma.
Z dostępnej komunikacji wynika, że Ameryka planuje pójść śladem Europy. Od 2026 roku na terenie całego kraju mają zostać wprowadzone znacznie ostrzejsze normy emisji wzorowane na limitach kalifornijskich. Od 2030 połowę sprzedaży wszystkich aut w Stanach Zjednoczonych powinny stanowić samochody elektryczne, zasilane ogniwami paliwowymi lub hybrydy plug-in, ale tutaj Biały Dom chce raczej rekomendować i tworzyć przyjazne środowisko dla napędów zelektryfikowanych niż twardo regulować.
Zdjęcie otwierające: Joe Biden podczas wygłoszenia komunikatu (c) ABC News
