Z całych Stanów Zjednoczonych napływają świadectwa, jak to Autopilot Tesli uratował czyjś samochód – a zapewne też czyjeś zdrowie. Tym razem elektronika Tesli miała odbić w lewo, żeby uniknąć zderzenia z poprzedzającym autem. Kierowca nie pamiętam, żeby to on wykonał gwałtowny manewr.
Systemy bezpieczeństwa Tesli czy po prostu dziury w ludzkiej pamięci?
Internauta SimSimma02 tak opisuje całą sytuację: tego poranka samochód został uderzony w tył przez Jeepa Cherokee, który jechał około 64-80 km/h. To nie ja wykonałem gwałtowny unik. Naprawdę nie pamiętam w tej chwili, ale myślę, że to Tesla uniknęła zderzenia z przodu. Ochroniła mnie przed większymi obrażeniami (źródło).
Na forum natychmiast pojawiły się głosy przestrzegające przed pochopnym wychwalaniem Tesli. Inni z kolei zachwycili się precyzją korekt. I faktycznie, niewytrenowani kierowcy w takich sytuacjach zbyt mocno skręcają kierownicę, co kończy się poślizgiem i poprzecznym ustawieniem samochodu – tymczasem nagrywający Model 3 ominął poprzedzające auto, wyrównał i spokojnie zjechał na pobocze.
Samochód nie poruszał się na Autopilocie, jednak wbudowane mechanizmy bezpieczeństwa są aktywne niezależnie od faktu, czy prowadzi człowiek, czy elektronika. W przeciwieństwie do człowieka są też świadome, czy okoliczne pasy ruchu są zajęte, czy może da się na nie wskoczyć, żeby uniknąć większych problemów.
> Mercedes EQC: CENA od 71 281 euro [oficjalnie], czyli 316 tys. złotych
W ramach komentarza zamieszczono również interesujący schemat, z którego wynika, że przy uderzeniu w przeszkodę z szybkością 50 km/h, człowiek uświadamia sobie ten fakt po 150 ms (milisekundach). W tym samym czasie rozpoczyna się proces zniszczenia ważnych elementów auta, ale do tego momentu poduszka powietrzna zdąży już zareagować (20 ms), napełnić się do maksimum (50 ms) i wypuścić część gazów (80 ms).
