SALON GENEWA 2018. Podczas salonu samochodowego w Genewie, Aston Martin zaprezentował nowe wcielenie modelu Lagonda. Oto wizja luksusowych limuzyn niedalekiej przyszłości. Limuzyn całkowicie elektrycznych.
Lagonda Vision Concept – jeszcze samochód, czy już kabina hyperloopa w klasie „Biznes”?
Nowa Lagonda chce zdobyć tytuł lidera w segmencie naprawdę luksusowych zeroemisyjnych limuzyn. Dane techniczne? Bateria? Moc? Jej nabywców nie będą interesować takie drobnostki – jak na Astona Martina przystało, będą bardziej niż wystarczające. W końcu królowa brytyjska też się nie interesuje, czy ma pod maską V12, czy może odchudzone, ekologiczne V8.
Aston Martin Lagonda z 1986 roku (c) OSX II – Flickr / Wikimedia
Aston Martin Lagonda Vision Concept (c) Aston Martin / Genewa 2018
Przód samochodu mniej przypomina tradycyjną Lagondę, a bardziej supersamochód skrzyżowany z autem przyszłości. Linia boku z jej obłościami zaczyna się stosunkowo tradycyjnie, ale w tylnej części auta dochodzi do prawdziwej eksplozji:
Tył wydaje się być złożony z dwóch części, dzięki czemu zyskuje nie tylko olbrzymią przestrzeń we wnętrzu, ale też (prawdopodobnie) dużą przestrzeń bagażową. Jest asymetryczny, powinien być brzydki, a trudno oderwać od niego oko.
Wnętrze? Pokrycia foteli wykonane są z wełny, podłogę obito jedwabiem. Sterowanie jest głosowe, w kabinie nie ma żadnych pokręteł niszczących zamysł artysty. Tylko ta pozłacana „popielniczka”, która de facto stanowi element sterujący.
W fotelach można ułożyć się wygodnie do snu, można też podziwiać świat przez gigantyczny panoramiczny dach. Dzięki niemu kierowca powinien mieć wrażenie, że porusza się raczej samolotem niż mknącym po drodze samochodem. Będzie też czuł się pewnie, ponieważ baterie ze stałym elektrolitem pozwolą na przejechanie około 640 kilometrów na jednym ładowaniu.
Kiedy? Dokładnie nie wiadomo. Baterie ze stałym elektrolitem to produkt przyszłej dekady. I właśnie dlatego Lagonda jest takim oto samochodem przyszłości. Do obejrzenia już dziś.
