Bank inwestycyjny Morgan Stanley opublikował raport dla inwestorów ze znamiennym wnioskiem: „Chiny mogły już wygrać bitwę o pojazdy elektryczne”. Uznano, że oczekiwania dotyczące Tesli są zbyt wysokie i nie biorą pod uwagę konkurencji z Państwa Środka. Jako przykład podano Xiaomi YU7, które zostało zaprezentowane w minionym tygodniu. Podkreślono jego wygląd „podobny do Ferrari lub SUV-ów Astona Martina przy cenie Toyoty Camry”. Gwoli uczciwości dodajmy, że ceny Xiaomi YU7 nie są na razie znane.
Chiny wygrały światowy wyścig w transformacji transportu?
Inspiracją do stworzenia noty skierowanej do inwestorów i klientów była wspomniana premiera Xiaomi YU7. Samochodu jeszcze nie ma w sprzedaży, ale analitycy z kolejnej instytucji finansowej, Deutsche Banku, już teraz prognozują, że auto będzie hitem. Tylko w tym roku Xiaomi YU7 ma się sprzedać w 100 000 egzemplarzy, chociaż dostawy nie ruszą przed lipcem, a może nawet dopiero we wrześniu. Oprócz tego producent ma dostarczyć rzekomo 280 000 sztuk Xiaomi SU7, elektrycznego sedana, starszego brata YU7.
Według specjalistów z Morgan Stanley, Tesla jest wyceniana zbyt wysoko, bo rynek nie dostrzega, że konkurencja z Chin bardzo się rozwinęła. Firmie Elona Muska zasugerowano subtelnie, żeby zajęła się wprowadzeniem na rynek większej liczby samochodów, co w pewnym sensie jest samospełniającą się przepowiednią, bo nowe modele, „tanie Tesle„, zapowiedziano już na ten rok.
Jednak teraz Tesla koncentruje się przede wszystkim na przygotowaniach do uruchomienia usługi autonomicznych taksówek w Austin (Teksas, Stany Zjednoczone). Stopniowo dociera to także do akcjonariuszy-miłośników producenta, którzy coraz chętniej powtarzają, że TO jest przyszłość.

Elon Musk podczas konferencji We, Robot, w trakcie której zaprezentowano samochody Robotaxi (c) Tesla
Sam Morgan Stanley przyznaje, że ta ucieczka w autonomię może mieć sens i może być efektem narastającej konkurencji ze strony firm z Chin. Biznes oparty wyłącznie na samochodach staje się w segmencie elektryków trudny nawet dla tych, którzy ten sektor wykreowali. Tesla czuje presję cenową, z kolei tradycyjni producenci – analitycy podają przykład Forda – mogą potrzebować „wielu lat, żeby mieć porównywalny produkt do SU7 lub YU7 w salonach”. A Xiaomi nie śpi, też pracuje nad swoimi autami (źródło).