Donald Trump ogłosił, że od przyszłego tygodnia (2 kwietnia) wszystkie samochody pochodzące z Europy, nie tylko elektryczne, zostaną objęte cłem w wysokości 25 procent. Unia Europejska zapowiada odwetowe cła, z kolei Zjednoczone Królestwo sygnalizuje, że w takim wypadku Tesla może wypaść z programu dopłat do aut elektrycznych. I nie zdziwimy się, jeśli podobne decyzje zaczną zapadać też na Starym Kontynencie.

Trump nakłada cła i zakazuje sprzedawcom podnoszenia cen

Kiedy Donald Trump za pierwszej kadencji nakładał cła na produkty z Chin, cały świat kiwał ze zrozumieniem głową: „Chodzi o utemperowanie dużego konkurenta, jasne”. Gdy jednak prezydent Stanów Zjednoczonych wymyśla dodatkowe cła na auta z całego świata, w tym z Europy, wszyscy zaczynają drapać się po głowie. Nawet jeśli jest to efekt tej samej polityki uprawianej przez Trumpa od lat. Jego zdaniem kolejne opłaty przywozowe zwiększą dobrobyt Amerykanów generując strumień pieniędzy lub zachęcając firmy do inwestowania na amerykańskiej ziemi.

Akcja wywołała reakcję: Zjednoczone Królestwo „zauważyło”, że dopłaty do samochodów elektrycznych trafiają też Tesli prowadzonej przez Elona Muska, prawą rękę Donalda Trumpa. I zaczęło głośno rozważać, czy te pieniądze nie powinny zostać przesunięte w inne miejsce, na przykład do ratowania brytyjskiego przemysłu motoryzacyjnego (źródło). Podobne decyzje mogą zapaść w Unii Europejskiej, chociaż ta zawsze stara się być praworządna i usiłuje szczegółowo uzasadniać wszelkie decyzje dotyczące obostrzeń. Przykład: Trump wymyśla cła z dnia na dzień, Unia przez niemal rok prowadziła śledztwo dotyczące elektryków z Chin (wyczerpujący raport TUTAJ).

Konferencja prasowa Donalda Trumpa, w trakcie której zapowiedział on zakup samochodu Tesli (c) Dan Scavino / X

Analitycy nie są zgodni co do tego, jakie efekty wywołają kolejne opłaty przywozowe. Jedni sądzą, że uczynią z Tesli strategicznego producenta w Stanach Zjednoczonych i zmniejszą znaczenie tradycyjnych marek. Inni oceniają, że przyhamują przede wszystkim Unię Europejską, bo wcześniej zadziałały podobnie w Chinach. Kolejni podpowiadają, że najmocniejszy cios przyjmie Japonia. Po kieszeni na pewno dostanie amerykański klient – modele europejskie i japońskie cieszą się w USA dużą popularnością – nawet jeśli prezydent Stanów Zjednoczonych kategorycznie zakazał podnoszenia cen.

Nota od redakcji Elektrowozu: Polska zwykle działa z opóźnieniem, jednak kto wie, czy Tesla nie wypadnie nam z programu NaszEauto…?

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: