Kanał Out of Spec Studios przeprowadził zasięgowy test Tesli Model Y Long Range AWD po faceliftingu na tle Tesli Model Y LR AWD (2024), Tesli Model Y LR AWD (2021) oraz nowej Tesli Model 3 Highland LR AWD. Nowa Tesla Model Y okazała się minimalnie lepsza niż starsza, ale prowadzący twierdzą, że to kwestia degradacji baterii w egzemplarzu poprzedniej generacji. Najdalej na baterii zajechała oczywiście Tesla Model 3 Highland. Eksperyment odbywał się w warunkach wiosennych, przy szybkości 113-114 km/h. Niestety, wszystkie samochody miały pakiety zbudowane na ogniwach Panasonic, które nie są sprzedawane w Europie.
Tesle Model Y vs Tesla Model 3 Highland
O ile temperatura była sprzyjająca (~18 stopni Celsjusza), o tyle tego dnia był dość mocny wiatr (ponad 20 km/h). Właściciel Modelu Y z 2024 roku twierdził, że po raz pierwszy słyszał spowodowany przezeń szum powietrza w kabinie. Z kolei w Modelu Y po faceliftingu w kabinie było wyraźnie ciszej, co dało się zauważyć mimo tego, że mikrofonu dopasowują czułość do głośności źródeł. Kierowcy jeździli tam i z powrotem, więc przy tym samym zespole napędowym samochód o najmniejszych oporach powietrza (Model 3) powinien wypaść najlepiej.
I tak też się stało. Do rozładowania baterii samochody pokonały:
- Tesla Model Y (2021) – 393 kilometry przy 113 km/h, w sumie 396 kilometrów ze zużyciem 18,9 kWh/100 km,
- Tesla Model Y (2024) – 454 kilometry przy 113 km/h, w sumie 459 kilometrów ze zużyciem 16,8 kWh/100 km,
- nowa Tesla Model Y (2025) – 476 kilometrów przy 113 km/h, w sumie 479,5 kilometra ze zużyciem 17,1 kWh/100 km,
- Tesla Model 3 Highland – 531 kilometrów przy 113 km/h, w sumie 536 kilometrów ze zużyciem 14,3 kWh/100 km.
Kierowca Modelu Y (2024) stwierdził, że prawdopodobnie nie dałoby się po prostu „stanąć w polu”, bo rozładowanie się od zera wymagało od niego wiele wysiłku. Samochód przez długi czas komunikował kończącą się energię, ze stanem 0 procent jechał przez kilkanaście minut, ponad dwadzieścia kilometrów. Auto nie zwiększało szybkości nawet po wciśnięciu pedału przyspieszenia w podłogę, poinformowało o wyłączeniu tylnego silnika, przygaszało ekran, ogólnie – powodowało u człowieka dużo stresu. Na samym końcu przestała działać rekuperacja, Model Y toczył się rozpędem (co też ma sens).
Podobne zdenerwowanie dało się usłyszeć w głosie kierowcy nowego Modelu Y. Bombardowani ostrzeżeniami ludzie stresowali się kończącą się energią, chociaż mieli zaplecze: stawali na poboczu i mogli się podładować z Cybertrucka.
Najniższe zużycie energii spośród crossoverów miała Tesla Model Y sprzed faceliftingu. Prowadzący kanał ocenili, że gdyby nie degradacja, auto dojechałoby dalej niż Model Y Juniper. Najsłabiej wypadła najstarsza Tesla Model Y, co „było spodziewane”. Oczywiście najlepiej w ogóle zaprezentował się Model 3 Highland, który na amerykańskiej drodze ekspresowej miał zasięg o 11,6 procent lepszy. Zużycie też miał o kilkanaście procent niższe.
Zgodnie z deklaracją, wszystkie egzemplarze jeździły na bateriach zbudowanych z użyciem ogniw Panasonic, których w Europie nie mamy w Modelach 3 i Y, tym niemniej rezultaty osiągnięte przez warianty dostępne w Europie (Giga Berlin lub Giga Shanghai) powinny być mocno zbliżone. Warto obejrzeć: