W poniedziałek, 3 marca, poznańskie MPK w trybie pilnym wycofało do zajezdni wszystkie autobusy wodorowe, które jeździły po mieście. Dwadzieścia pięć Solarisów Urbino 12 Hydrogen wróciło na macierzysty plac ze względu na komputery pokładowe sygnalizujące niespodziewany problem. Oceniając po decyzji, błąd dotyczył systemu ogniw paliwowych i musiał być związany z czymś, co łączy wszystkie pojazdy: paliwem.
Autobusy na wodór. Jak nie „za drogie paliwo”, to problemy z gazem
Wspomniane dwadzieścia pięć autobusów to dziś około 2 procent całego europejskiego taboru zasilanego wodorem, może nieco więcej. To jednocześnie pierwsza tak poważna awaria, która dotknęła Solarisy Urbino Hydrogen. Dotychczas, nawet jeśli dochodziło gdzieś na świecie do przecieków, wybuchów czy pożarów gazu, zwykle uczestniczyły w nich pojedyncze pojazdy. Wyjątkiem jest ostatni incydent z siedmioma wodorobusami we Francji, który zresztą na razie nie został wyjaśniony.
MPK Poznań nie tylko zareagowało szybko, ale też natychmiast zaczęło rozmowy z dostawcą autobusów i paliwa (źródło), błąd musiał być więc krytyczny i dotyczyć instalacji gazowej. Potwierdził to zresztą producent, zdaniem Solarisa chodzi o „kiepskiej jakości paliwo”. Problem w tym, że olej napędowy można przefiltrować, elektrony to już w ogóle mogą pochodzić choćby i ze spalania śmieci, tymczasem w przypadku autobusów na wodór paliwo musi się składać z aż 99,97 procent wodoru (norma ISO 14687).
Nawet minimalna ilość zanieczyszczeń może powodować degradację ogniw paliwowych lub wystąpienie problemów w zespole napędowym. Błędy wyłączają tabor, bo jeśli zostaną zignorowane, mogą mieć poważne konsekwencje. Tak było w Korei Południowej, gdzie autobus zgłosił problem z instalacją gazową i już jechał do warsztatu. Nie zdążył, w tylnej części pojazdu doszło do wybuchu, dwie osoby zostały ranne.
Olbrzymia większość zeroemisyjnych autobusów jeżdżących w Polsce to dziś elektrobusy. Ich zaletą jest prostszy napęd i bardzo niskie koszty eksploatacji. Wadą: problemy z zasięgami i nagrzewaniem wnętrza zimą. Autobusy wodorowe radzą sobie z niskimi temperaturami, natomiast wiele gmin czuje się zaskoczona, gdy zauważa, że ich eksploatacja bywa trzy-cztery razy droższa od pojazdów elektrycznych i do dwóch razy droższa niż w przypadku autobusów z silnikami Diesla.